czwartek, 12 lutego 2015

ZGINANIE KOŃSKIEJ SZYI

Zginanie szyi konia to teoretycznie ćwiczenie rozluźniające. Jednak, niestety, nie zawsze takim ono jest. Wszystko zależy od sposobu, w jaki jeździec zgina tą szyję. Czy odbywa się to na zasadzie wydania polecenia albo „wyartykułowania” prośby: „zegnij szyję” poprzez sygnały, czy na zasadzie siłowego zginania szyi podopiecznego przez jeźdźca? Siłowego zginania - to znaczy wówczas, kiedy człowiek zgina szyję podopiecznego za niego. Zapytacie: jaka jest różnica? Znacząca. Gdybyście rozmawiali z drugim człowiekiem, to artykułując prośbę: „zegnij szyję”, wypowiedzielibyście to słowami. Druga wersja zgięcia szyi oznaczałaby konieczność chwycenia głowy „rozmówcy” własnymi dłońmi i przy użyciu siły, wykrzywienie jej na bok. Im bardziej broniłaby się osoba przed tą czynnością, tym więcej siły musielibyście włożyć w zmuszenie jej do tego ruchu. Załóżmy teraz , że waszym rozmówcą jest osoba głuchoniema, a wy nie chcecie używać siły. Jedynym wyjściem do dogadania się byłaby rozmowa na migi. Wierzchowiec, który nas niesie jest „głuchy” na nasz język mówiony i na wydawane w tym języku skomplikowane polecenia. Człowiek z koniem powinien rozmawiać w swego rodzaju języku migowym.
Jeżeli człowiek „ruszy” częścią końskiego ciała tak, że zwierzę ma szansę odpowiedzieć siłą, broniąc się przed tym ruchem, to efektem będzie spięcie mięśni. Zły scenariusz opisywanego ćwiczenia to siłowe przyciąganie przez jeźdźca nosa konia do własnego kolana albo stopy. Cały niewłaściwy proces zaczyna się od tego, że koń wisi ogromnym ciężarem na wodzach. Tak podparty na „piątej nodze” wierzchowiec ma spięte i sztywne mięśnie szyi. Spięte i sztywne – co oznacza, że niektóre z nich są słabe i ulegają siłowej perswazji człowieka. Uwieszony i przeganaszowany koń ma słabe mięśnie u nasady szyi, czyli w miejscu, w którym jego szyja powinna wygiąć się podczas ćwiczenia. Zwierzę poddaje się więc (wydawałoby się posłusznie) zadanemu „ćwiczeniu”. Taki koń ma szyję pozbawioną silnych i pracujących mięśni. Mówiąc silne mięśnie mam na myśli takie, które są rozluźnione i pracują na zasadzie kurczenia i rozkurczania, a nie takie, które są siłowo i kurczowo zaciśnięte. Człowiek nie musi nawet wkładać zbyt dużo siły w „złamanie” takiej uwieszonej i przegiętej w dół szyi. Niejednokrotnie jeździec zapiera się kolanem, klinując końską łopatkę i cofając rękę, wciska wędzidło w kącik końskich ust i zmusza szyję do „ruchu” przez zadanie bólu. Jaki jest efekt takiego „ćwiczenia”? Żaden pozytywny. Koń ciągle wisi na wodzach - tyle tylko, że co jakiś czas ze zgiętą szyją. Musi za to napiąć inne mięśnie ciała i zablokować stawy, by przy takiej pozycji nie runąć na ziemię. Zanim więc zaczniecie ćwiczyć rozluźnianie końskiej szyi, pracując z końmi zawieszonymi na wodzach, musicie najpierw „podnieść” koński przód wraz z jego szyją i głową. Musicie odbudować równowagę zwierzęcia i wzmocnić mięśnie szyi podopiecznego (zob. KONIE, KTÓRE „WISZĄ NA RĘKACH JEŹDŹCA, OPUSZCZONA SZYJA U KONIA, JAK WYPRACOWAĆ LEKKI I RÓWNY PRZÓD KONIA-część pierwsza)

Koń „buduje” mięśnie szyi w pozycji „na wprost” czyli wówczas, gdy „ciągnie” szyję do przodu utrzymując ją we względnym poziomie (zob. MIĘSIEŃ DŹWIGAJĄCY SZYJĘ KONIA). Już wówczas można wprowadzić w życie ćwiczenie zginania szyi. Przede wszystkim, jeździec powinien dawać sygnał „otwartą” ręką czyli taką odstawioną od szyi zwierzęcia. Odstawioną w geście przypominającym zapraszanie do wejścia przy otwieraniu drzwi. W żadnym wypadku człowiek nie powinien zapierać się kolanem czy jakąkolwiek częścią nogi. Koń nie może podążyć za ruchem ręki ale dzięki temu, że rozumie i wykonuje polecenie dawane łydką i dosiadem, a nie dlatego, że został siłowo przyblokowany czy zaklinowany. Opiekun siedzący na jego grzbiecie nadaje w ten sposób kierunek i wyznacza „ścieżkę”, po której para podąża. Bardzo istotne jest przy tym ćwiczeniu właściwe ustawienie końskich łopatek. Nie powinny one „rozpychać się”. Nie powinny „zachowywać się” jak łokcie rozpychającego się człowieka. Sygnał wodzą, „proszący” o zgięcie szyi, jeździec powinien dawać „cyklicznie”. Powinny to być delikatne szarpnięcia, lekko pociągające szyję. Szarpnięcia , które nie naciągają kącika końskich ust, tylko działające tak, jakby jeździec chciał nieznacznie przesunąć wędzidło po języku podopiecznego. Wyobraźcie sobie, że wypowiadacie „prośbę”: „zegnij proszę koniu szyję”, dzieląc wyraźnie każde słowo na sylaby. Każda sylaba to kolejny sygnał wodzą. Czyli wodza „mówi”: „ze-gnij-pro-szę-ko-niu-szy-ję”. Po każdej „sylabie” zwierzę coraz bardziej powinno mieć tą szyję zgiętą. Ona nie może po każdym kolejnym szarpnięciu wrócić do pozycji pierwotnej. Gdy będziecie chcieli, by wierzchowiec przebył parę kroków ze zgiętą szyją, to artykułujcie „polecenie” w ten sam sposób: „u-trzy-maj-przez-chwi-lę-szy-ję-w-ta-kiej po-zy-cji”.

Sporo problemu przy wprowadzaniu ćwiczenia do jazdy sprawiają konie, które zadzierają wysoko głowę, spinają i usztywniają szyję, szykując się do „walki” z jeźdźcem. Zwierzęta te „są nauczone”, że jest to ich najsilniejsza „broń”, nie poddadzą się „prośbom”, nie chcąc tej „broni” utracić. Dlatego często ucząc tak zapartego wierzchowca nowego ćwiczenia, jeździec musi pierwsze szarpnięcie, pierwszą „sylabę” mocno zaakcentować. Czasami bardzo mocno. Pierwsze szarpnięcie musi przypominać próbę siłowego złamania lekko nadpiłowanej deski. Ale tylko pierwsze! Gdy „deska” zostanie „złamana”, dalsza „rozmowa” powinna opierać się na sylabizowaniu „słów”. Te wszystkie sygnały muszą być jakby „słowami” wypowiedzianymi na migi. A koń słuchając ich ze zrozumieniem, powinien chętnie i „samodzielnie” wykonać ćwiczenie.

Wprowadzając ćwiczenie jako nowe do pracy z wierzchowcem, jeździec nie powinien zakładać, że koń musi je wykonać już przy pierwszej próbie. Uczenie konia to długi proces – należy zwierzęciu najpierw „pokazać” nowy sygnał. W sytuacji, gdy koń w nieprawidłowy sposób zareaguje na owe sygnały, należy zareagować tłumacząc podopiecznemu, że taka jego reakcja nie powinna mieć miejsca. Bzdurą jest twierdzenie, że zginanie końskiej szyi (siłowe zginanie) prowokuje konia do rozluźnienia łopatek. To ćwiczenie ma nauczyć jeźdźca jak przygotować konia do tego, by swobodnie i bez oporu mógł zgiąć szyję i nadal ciałem podążał na wprost. To ćwiczenie ma nauczyć jeźdźca i konia dogadać się co do ustawienia końskiego ciała, a przede wszystkim łopatek, by zwierzę nie miało problemu z prawidłową odpowiedzią na prośbę o zgięcie szyi. To ćwiczenie ma nauczyć jeźdźca tego, jak namówić konia do rozluźnienia mięśni przodu ciała, by wykonanie ćwiczenia zgięcia szyi nie stanowiło problemu dla zwierzęcia. Tak naprawdę, to kluczowym ćwiczeniem jest przygotowanie podopiecznego do zgięcia szyi, a nie samo jej zgięcie. I tylko taka praca jest pracą rozluźniającą końskie mięśnie. Zgięcie szyi zwierzęcia nie jest guziczkiem po którego byle jakim przyciśnięciu jego łopatki zaczną pracować luźno i sprężyście.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...