Jest to blog, którego tematem jest praca z końmi. Chcę w nim pokazać, jak należy przyglądać się tym zwierzętom, by je zrozumieć. Opisuję technikę jazdy opartą na wzajemnym porozumieniu i zrozumieniu wierzchowca i jeźdźca. Namawiam adeptów sztuki jeździeckiej do rozbudzenia swojej wyobraźni, która pomoże im wdrożyć w życie taki sposób współpracy z końmi.
Strony
- Strona główna
- Współpraca - kontakt
- Spis treści - chody boczne
- Spis treści - dosiad
- Spis treści - "ekspert radzi"
- Spis treści - jak rozmawiać z koniem
- Spis treści - jak zrozumieć konia
- Spis treści - jeździeckie abc..
- Spis treści - mowa ciała
- Spis treści - odpowiedzi na pytania
- Spis treści - praca na lonży
- Spis treści - rozważania niepoukładane
- Spis treści - równowaga
- Spis treści - wodze
- Spis treści - zaangażowanie zadu
- Spis treści - zrób ćwiczenie
- Spis treści - jak pracujemy
- Moje filmiki
- Publiczne posty na Patronite
- Podcasty. Audio - treningi
piątek, 22 listopada 2013
KOŃ "OPIERAJĄCY SIĘ" NA LONŻY
Etykiety:
PRACA NA LONŻY
Pisałam niedawno o klaczy, która zaczynała każdą nasza współpracę na lonży od szaleńczego galopu (zob. CHOWANIE WEWNĘTRZNEJ ŁOPATKI...). Pracowałam z nią nad ustawieniem wewnętrznej łopatki i „namawiałam” do biegania po idealnym kole. Bystra klacz szybko zorientowała się, że cały czas pilnuję jej ustawienia i nie pozwalam „ścinać” łuku. Teraz trasa, po której biega ona na lonży, stała się równym kołem. Taka praca wymaga od konia, by się skupił i zapamiętywał polecenia.
Zwierzę, w taką pracę musi również włożyć dużo więcej wysiłku fizycznego, niż wówczas, gdy biega byle jak, byle do przodu. Moja podopieczna znalazła więc sposób, by ulżyć sobie w pracy i maszerując w lewa stronę zaczęła opierać się na lonży, a tym samym na mojej ręce tak, jakby „namawiała mnie” do niesienia części jej sporego ciężaru. Gdyby jej się udało, mniej wysiłku musiałaby wkładać w utrzymanie równowagi. Obserwując więc czy klacz nie zmienia ułożenia wewnętrznej łopatki, musiałam pracować lonżą tak, jakbym chciała przyciągnąć do siebie jej przednia część. Nie mogłam pozwolić, by wyciągała mnie na szerszy łuk, a zad ustawiała na torze „rysującym” nieco mniejsze koło. W takiej sytuacji „rozmowa” ze zwierzęciem byłaby o wiele łatwiejsza, gdyby lonża przyczepiona była do jego zewnętrznej łopatki. Ponieważ jednak tak nie jest, to pracując lonżą pilnuję, żeby w odpowiedzi na sygnały wierzchowiec nie zgiął szyi i używając bata „proszę”, by pozostawił zad na właściwym torze. Dzięki temu moje pomoce staja się dla niego zrozumiałe. Sygnały dawane lonżą muszą być wyraźnie przyciągające, ale niezbyt długie i często powtarzane. Gdyby w takiej sytuacji koń zgiął szyję, to pewnie przestałby wisieć na lonży, ale problem z „uciekaniem” na większe koło pogłębiłby się, bo zwierzę ustawiłoby zewnętrzną łopatkę jak „rozpychający się łokieć”. Biegając w prawą stronę klacz jest dużo spokojniejsza, ma bardziej giętką szyję. W tą stronę, sposobem na nieangażowanie się w pracę jest niechęć do pójścia do przodu. Oczywiście podopieczna idzie, nawet samowolnie podgalopowuje, ale postawę ma taką jakby chciała się wycofać. Gdyby szła w parze z drugim koniem, sprawiałaby wrażenie takiej, która zamierza schować się za swojego towarzysza i dalej iść za jego zadem. CDN
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz