środa, 11 marca 2020

JEŹDZIECKIE PRZEDSZKOLE


W moich blogach jeździeckich piszę często o braku miłości i szacunku do koni wśród jeźdźców. Piszę o tym, w jakich zachowaniach ludzi przejawia się brak tych uczuć. Ostatni z takich postów opublikowałam na „Pogotowiu jeździeckim” – zachęcamy do przeczytania. https://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/2020/02/miara-sukcesu-w-jezdziectwie.html

Zachęcam, ponieważ te przemyślenia i pewne wydarzenia doprowadziły mnie do nowego jeździeckiego pomysłu. Wiecie na pewno, że szacunku, empatii i miłości do zwierząt ludzkości „wejdzie w krew”, gdy zaczniemy tego uczyć nowe pokolenia ludzi już od najmłodszych lat. To żadne nowe odkrycie. Teraz mogę jednak spróbować wprowadzać to w życie. Od kwietnia 2020 tych uczuć wobec koni będę mogła uczyć dzieci wraz z Fusią. Fusia to kuc szetlandzki. Kara sympatyczna klaczka, która przyjedzie do mnie od Gosi i jej męża. Gosia jest czytelniczką moich blogów. Zaufała ona moim szkoleniowym i jeździeckim umiejętnościom i zaprosiła mnie do siebie. Amazonka popracowała na grzbiecie konia pod moim okiem i według moich wskazówek pierwszy raz w lutym tego roku. Pod koniec marca będę gościem Gosi po raz drugi. Tym razem wrócę stamtąd z nową podopieczną. Gosia, bardzo Wam dziękuję, że uznaliście, iż Fusia będzie miała u mnie dobry dom - że trafi w „dobre (moje) ręce”.

Gdzieś i kiedyś pisałam już o dyskusji na temat zdjęcia „kucykowej” karuzeli. Przyglądałam się tej dyskusji na pewnym forum. Amazonka wstawiła zdjęcie oburzona traktowaniem szetlandzkich kucyków, przyczepionych na stałe do niewielkiej karuzeli. Ubrane w siodła i ogłowia, kucyki dreptały na niewielkim kole, tworząc żywą karuzelę dla dzieci. Wiele z komentujących osób nie widziało w tej formie zarobkowania i wykorzystywania koników nic złego. Padały argument, że zwierzęta są grube, czyli dobrze karmione, a ruch im się przyda, bo konie przecież uwielbiają ruch. Nikt z tych komentujących osób nie zastanowił się nad jakością ruchu tych zwierząt i nad tym, że korzystanie z takiej formy rozrywki uczy dzieci przedmiotowego podejścia do koni, a w konsekwencji pewnie i do wszystkich zwierząt.

Wiem też, że zazwyczaj kontakt małych dzieci z kucykami szetlandzkimi polega na „oprowadzankach” na ich grzbiecie. Nie twierdzę, że nie jest to miła i sympatyczna forma jeździeckiego kontaktu z tymi zwierzętami. Pod dyskusję można by poddać właśnie jakość i ilość tych „oprowadzanek”, które koniki wykonują non stop w ciągu wielu godzin. W pewnym wieku dzieci i na pewnym etapie ich spotkań z konikami jest to jedyna możliwa forma dosiadania małych wierzchowców. Jednak, gdy tylko warunki pozwolą, dzieci powinny powoli i konsekwentnie uczyć się porozumienia ze stworzeniem które je nosi. Według mnie, proces oprowadzania dzieci na konikach powinien być też koniecznie poprzedzony edukacją dzieci z obsługi takiego konika. Dzieci powinny uczyć się czyścić zwierzęta, oporządzać, siodłać, kiełznać i prowadzić. Oczywiście każde dziecko powinno mieć możliwość uczenia się tego wszystkiego w swoim tempie i w ramach swoich wiekowych, fizycznych i psychicznych predyspozycji. Dzieci powinny wiedzieć, że ich wierzchowiec ma uczucia, że może czuć ból, zmęczenie, rezygnację. Powinny też wiedzieć, że konik może być niedysponowanym do dosiadania go, a i tak konieczne jest zadbanie o jego codzienny dobrostan. Tak też zamierzam podejść do pracy z dziećmi i z Fusią w moim jeździeckim przedszkolu. Czy to się nam uda? Życie pokaże. Jeżeli ktoś z was, z Poznania i okolic, chciałby przysłać swoje dziecko do takiego przedszkola, to zapraszam do kontaktu. Przedszkole z Fusią będzie w stajni Pawłowice niedaleko Kiekrza.


Olga Drzymała

Aktualizacja 14 czerwiec 2020.
Ograniczenia wprowadzone w związku z pandemią pokrzyżowały moje plany. Nie wiem jaki będzie los pomysłu dotyczącego "jeździeckiego przedszkola".

Aktualizacja 18 październik 2020.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...