Wszystkie osoby, które odwiedzają różne stajnie (osoby niebędące właścicielami koni w tej stajni), bardzo proszę o niedokarmianie zwierząt. Prośbę kieruję do osób, które przyjeżdżają w towarzystwie właścicieli wierzchowców. Do osób nieletnich i pełnoletnich przyjeżdżających na naukę jazdy konnej. Prośbę kieruję do rodziców przywożących dzieci na treningi oraz do wszystkich innych osób będących gośćmi w stajni. Gośćmi częstymi i nieczęstymi. Jest to prośba powtarzana nieustannie i na okrągło. Powtarzana wszystkim i każdemu z osobna. Niestety, ciągle nierespektowania. Jestem pewna, że prośba taka powtarzana jest w każdej stajni.
Proszę te wszystkie osoby, by zrozumiały również, że prośba o niedokarmianie koni nie jest podszyta złośliwością, brakiem sympatii czy jakąś niechęcią. Ta prośba kierowana jest w trosce o dobro i zdrowie koni.
W naszej stajni mieszka siwa klacz. Przedpołudniami stoi na padoku najbardziej oddalonym od stajni. Kilkukrotnie klacz walczyła z ochwatem. Czym jest ochwat?
Ochwat – u konia, to ostre, rozlane zapalenie tworzywa kopytowego, okrywającego kość kopytową. Ochwat może być ostry lub przewlekły. Zazwyczaj dotyka przednich nóg konia, choć może też pojawić się we wszystkich czterech kopytach. Schorzenie jest bardzo niebezpieczne, ponieważ róg kopyta może ulec trwałemu zniekształceniu w wyniku powikłań (Wikipedia). Ochwat jest bardzo bolesny. Najbardziej bolesna jest wówczas dla konia przednia część kopyt, w związku z tym stara się on przenieść cały ciężar na piętki, wyciągając przednie kończyny przed siebie i równocześnie starając się przemieścić zadnie nogi pod kłodę, by te przejęły na siebie jak najwięcej ciężaru ciała. Koń wygląda tak, jakby siedział na zadzie. Odczucie bólu jest więc bardzo duże, stan ogólny zwierzęcia jest zły, temperatura ciała podwyższona, chore kopyta są gorące, nierzadko występuje równoczesny obrzęk koronki. W skrajnych wypadkach może dojść nawet do oderwania się koronki od puszki kopytowej. Przy ochwacie przewlekłym mamy natomiast do czynienia przede wszystkim z deformacją puszek kopytowych wywołaną rotacją kości i charakterystycznym sposobem chodzenia konia, obciążającego najpierw piętki, a dopiero w następnej kolejności resztę kopyta. Na kopytach są widoczne również charakterystyczne dla tego schorzenia pierścienie ochwatowe.
Przyczyny ochwatu są różne. Często jest to konsekwencja i objaw choroby Cushinga. U wspomnianej klaczy istnieje podejrzenie występowania tej choroby. By zapobiec możliwości pojawienia się u klaczy kolejnego ochwatu, właścicielka konia ma dwie możliwości działania. Może przestrzegać ścisłej diety w karmieniu podopiecznej albo karmić bez przestrzegania diety i podawać drogi lek. Podawać codziennie do końca życia klaczy. Koleżanka wybrała dietę. Ta ścisła dieta konia to siano. Klaczy nie wolno jeść owsa, trawy – szczególnie tej przedpołudniowej, ponieważ zawiera dużo cukrów. Nie może jeść marchewki, jabłek, bananów, buraków. Nie może jeść niczego oprócz siana.
Ponieważ klacz stoi na padoku daleko od stajni, pada czasami ofiarą osób, którym wydaje się, że podsuwanie zwierzęciu do zjedzenia wszystkiego co człowiekowi wpadnie w ręce, jest okazaniem miłości do tych zwierząt. To jednak nie jest okazywanie miłości. Kochasz zwierzątka, to nie dokarmiaj tych, które są pod czyjąś opieka. Zaadoptuj realnie albo wirtualnie zwierzę bezdomne, zwierzę w potrzebie. Wspieraj osoby, które poświęcają czas i wszelkie środki na ratowanie zwierząt w potrzebie. Jest wiele bezpiecznych możliwości okazania miłości zwierzętom. Dokarmiając wspomnianą klacz stwarzasz zagrożenie. Możesz się przyczynić do ogromnego cierpienia zwierzęcia. U wspomnianej klaczy każdy kolejny ochwat może być tym, przy którym będzie trzeba podjąć decyzję o eutanazji, by skrócić cierpienie zwierzęcia. Dokarmiając tego konia możesz przyczynić się do konieczności podjęcia takiej decyzji.
Karmiąc zwierzę, którego nie znasz, karmiąc je bez zgody właściciela możesz trafić na takie, którego schorzenie nie pozwala jeść tego czy owego. Dokarmiane przez Ciebie zwierzę może być uczulone na to, co podajesz mu do zjedzenia. Może też dostawać od tego kolki. Dokarmiając nieznane sobie zwierzę, nie wiesz czy nie zjadło już tego dnia dozwolonej dawki tego, co mu podajesz.
Dokarmiając konie na padokach i wybiegach możesz przyczynić się do tego, że zazdrosne o łakocie konie pobiją się ze sobą i zrobią sobie krzywdę. Dokarmiając konia możesz przyczynić się do tego, że zwierzę zrobi krzywdę osobie, która właśnie go obsługuje. Dzieci, które uczą się jeździć na mojej klaczy, przynoszą dla niej marchewki. Przynoszą zazwyczaj w workach foliowych. Dźwięk worka to informacja dla Loli, że „przyjechały” łakocie. By pozwolić się skupić klaczy na pracy i osobie ją obsługującej, dzieci bezszelestnie chowają worki z marchewkami do stajennej „kuchni”. Później dają te marchewki za moją zgodą, pod moją kontrolą i w nagrodę po pracy. Za moją zgodą moja klacz dostaje też marchewkę od dwóch koleżanek, które przywożą regularnie ową marchewkę swoim koniom. Wszystkie jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to „niekończąca się opowieść”. Koleżanki wiedzą, że niosąc marchewkę swoim koniom nie mogą pominąć mojej klaczy oporządzanej przez amazonkę, ponieważ ta pominięta stanie się niespokojna. Zawsze jednak zadają to samo pytanie.....”czy mogę dać Loli marchewkę?”
Pewnej soboty pierwszy raz zdarzyło się, że owa klacz postanowiła wyrwać się młodej amazonce. Próbowała pobiec w stronę taczki, gdy usłyszała jej dźwięk. Taczki, z której dostawała trawę. Dostawała bez mojej zgody. Byłam przy tym i powstrzymałam zwierzę. A co mogłoby się stać, gdyby nie było mniej akurat przy niej? Niektóre konie w tej stajni są oporządzane i dosiadanie przez dzieci. Dzieci te zawsze są pod opieką i kontrolą osoby dorosłej. Ta opieka i kontrola nie oznacza jednak, że opiekunowie są przylepieni jak cień do swoich podopiecznych.
Powtarzam, więc prośbę jeszcze raz: nie dokarmiaj koni. Nie dokarmiaj, bo przyczynisz się do nieszczęścia.
Piszę ten list w swoim imieniu ale myślę, że wielu ludzi, którzy opiekują się zwierzętami, podpiszą się pod moja prośbą. Podpiszą się nie tylko opiekunowie koni. Podpiszą się opiekunowie wszelkich zwierząt. Z problemem dokarmiania zwierząt boryka się też kolejna z koleżanek. Podzieliła się ostatnio ze mną pewną refleksją. Otóż zauważyła ona, że prośbę o niedokarmianie zwierząt respektują i przyjmują do wiadomości częściej dzieci niż osoby dorosłe. Drodzy dorośli, poddaję Wam tą refleksję koleżanki do przemyślenia.
Olga Drzymała
W naszej stajni mieszka siwa klacz. Przedpołudniami stoi na padoku najbardziej oddalonym od stajni. Kilkukrotnie klacz walczyła z ochwatem. Czym jest ochwat?
Ochwat – u konia, to ostre, rozlane zapalenie tworzywa kopytowego, okrywającego kość kopytową. Ochwat może być ostry lub przewlekły. Zazwyczaj dotyka przednich nóg konia, choć może też pojawić się we wszystkich czterech kopytach. Schorzenie jest bardzo niebezpieczne, ponieważ róg kopyta może ulec trwałemu zniekształceniu w wyniku powikłań (Wikipedia). Ochwat jest bardzo bolesny. Najbardziej bolesna jest wówczas dla konia przednia część kopyt, w związku z tym stara się on przenieść cały ciężar na piętki, wyciągając przednie kończyny przed siebie i równocześnie starając się przemieścić zadnie nogi pod kłodę, by te przejęły na siebie jak najwięcej ciężaru ciała. Koń wygląda tak, jakby siedział na zadzie. Odczucie bólu jest więc bardzo duże, stan ogólny zwierzęcia jest zły, temperatura ciała podwyższona, chore kopyta są gorące, nierzadko występuje równoczesny obrzęk koronki. W skrajnych wypadkach może dojść nawet do oderwania się koronki od puszki kopytowej. Przy ochwacie przewlekłym mamy natomiast do czynienia przede wszystkim z deformacją puszek kopytowych wywołaną rotacją kości i charakterystycznym sposobem chodzenia konia, obciążającego najpierw piętki, a dopiero w następnej kolejności resztę kopyta. Na kopytach są widoczne również charakterystyczne dla tego schorzenia pierścienie ochwatowe.
Przyczyny ochwatu są różne. Często jest to konsekwencja i objaw choroby Cushinga. U wspomnianej klaczy istnieje podejrzenie występowania tej choroby. By zapobiec możliwości pojawienia się u klaczy kolejnego ochwatu, właścicielka konia ma dwie możliwości działania. Może przestrzegać ścisłej diety w karmieniu podopiecznej albo karmić bez przestrzegania diety i podawać drogi lek. Podawać codziennie do końca życia klaczy. Koleżanka wybrała dietę. Ta ścisła dieta konia to siano. Klaczy nie wolno jeść owsa, trawy – szczególnie tej przedpołudniowej, ponieważ zawiera dużo cukrów. Nie może jeść marchewki, jabłek, bananów, buraków. Nie może jeść niczego oprócz siana.
Ponieważ klacz stoi na padoku daleko od stajni, pada czasami ofiarą osób, którym wydaje się, że podsuwanie zwierzęciu do zjedzenia wszystkiego co człowiekowi wpadnie w ręce, jest okazaniem miłości do tych zwierząt. To jednak nie jest okazywanie miłości. Kochasz zwierzątka, to nie dokarmiaj tych, które są pod czyjąś opieka. Zaadoptuj realnie albo wirtualnie zwierzę bezdomne, zwierzę w potrzebie. Wspieraj osoby, które poświęcają czas i wszelkie środki na ratowanie zwierząt w potrzebie. Jest wiele bezpiecznych możliwości okazania miłości zwierzętom. Dokarmiając wspomnianą klacz stwarzasz zagrożenie. Możesz się przyczynić do ogromnego cierpienia zwierzęcia. U wspomnianej klaczy każdy kolejny ochwat może być tym, przy którym będzie trzeba podjąć decyzję o eutanazji, by skrócić cierpienie zwierzęcia. Dokarmiając tego konia możesz przyczynić się do konieczności podjęcia takiej decyzji.
Karmiąc zwierzę, którego nie znasz, karmiąc je bez zgody właściciela możesz trafić na takie, którego schorzenie nie pozwala jeść tego czy owego. Dokarmiane przez Ciebie zwierzę może być uczulone na to, co podajesz mu do zjedzenia. Może też dostawać od tego kolki. Dokarmiając nieznane sobie zwierzę, nie wiesz czy nie zjadło już tego dnia dozwolonej dawki tego, co mu podajesz.
Dokarmiając konie na padokach i wybiegach możesz przyczynić się do tego, że zazdrosne o łakocie konie pobiją się ze sobą i zrobią sobie krzywdę. Dokarmiając konia możesz przyczynić się do tego, że zwierzę zrobi krzywdę osobie, która właśnie go obsługuje. Dzieci, które uczą się jeździć na mojej klaczy, przynoszą dla niej marchewki. Przynoszą zazwyczaj w workach foliowych. Dźwięk worka to informacja dla Loli, że „przyjechały” łakocie. By pozwolić się skupić klaczy na pracy i osobie ją obsługującej, dzieci bezszelestnie chowają worki z marchewkami do stajennej „kuchni”. Później dają te marchewki za moją zgodą, pod moją kontrolą i w nagrodę po pracy. Za moją zgodą moja klacz dostaje też marchewkę od dwóch koleżanek, które przywożą regularnie ową marchewkę swoim koniom. Wszystkie jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to „niekończąca się opowieść”. Koleżanki wiedzą, że niosąc marchewkę swoim koniom nie mogą pominąć mojej klaczy oporządzanej przez amazonkę, ponieważ ta pominięta stanie się niespokojna. Zawsze jednak zadają to samo pytanie.....”czy mogę dać Loli marchewkę?”
Pewnej soboty pierwszy raz zdarzyło się, że owa klacz postanowiła wyrwać się młodej amazonce. Próbowała pobiec w stronę taczki, gdy usłyszała jej dźwięk. Taczki, z której dostawała trawę. Dostawała bez mojej zgody. Byłam przy tym i powstrzymałam zwierzę. A co mogłoby się stać, gdyby nie było mniej akurat przy niej? Niektóre konie w tej stajni są oporządzane i dosiadanie przez dzieci. Dzieci te zawsze są pod opieką i kontrolą osoby dorosłej. Ta opieka i kontrola nie oznacza jednak, że opiekunowie są przylepieni jak cień do swoich podopiecznych.
Powtarzam, więc prośbę jeszcze raz: nie dokarmiaj koni. Nie dokarmiaj, bo przyczynisz się do nieszczęścia.
Piszę ten list w swoim imieniu ale myślę, że wielu ludzi, którzy opiekują się zwierzętami, podpiszą się pod moja prośbą. Podpiszą się nie tylko opiekunowie koni. Podpiszą się opiekunowie wszelkich zwierząt. Z problemem dokarmiania zwierząt boryka się też kolejna z koleżanek. Podzieliła się ostatnio ze mną pewną refleksją. Otóż zauważyła ona, że prośbę o niedokarmianie zwierząt respektują i przyjmują do wiadomości częściej dzieci niż osoby dorosłe. Drodzy dorośli, poddaję Wam tą refleksję koleżanki do przemyślenia.
Olga Drzymała