środa, 12 listopada 2014

PODNOSZENIE KOŃSKICH NÓG


Na początku mojej przygody z prowadzeniem bloga, napisałam krótki tekst na temat sposobu uczenia konia podawania kopyt do czyszczenia. W tym poście chciałabym rozszerzyć moją wypowiedź. Zacznę od stwierdzenia, że jeźdźcy nie przykładają wagi do jakości przeprowadzenia tej czynności. Ważne dla nich jest, by zwierzę podniosło nogę, obojętnie jak, byle ją jakoś wyczyścić. Wierzchowce wyrywają nogi, opierają się o swoich opiekunów, obarczając ich w ten sposób swoim ciężarem, który wcześnie „niosła” podniesiona noga.

Rysunek stworzony przez Cyber Brush

Podając tylne nogi podciągają je mocno pod swój brzuch, niejednokrotnie próbując się nimi odkopnąć. Owszem, da się w ten sposób wyczyścić kopyta zwierzęcia, ale taki „sposób” przynosi złe konsekwencje. Po pierwsze, pozycja jeźdźca i konia jest bardzo niewygodna. Człowiek musi trzymać w rękach spory ciężar, a wyrywając nogi koń może wciągnąć pod siebie opiekuna, co stwarza niebezpieczną dla niego sytuację. Kolejna sprawa, to człowiek czyszcząc kopyta podopiecznego w pośpiechu, schowane pod brzuchem (tylne), nigdy nie zrobi tego dokładnie i precyzyjnie. Skutkiem braku dokładności są gnijące strzałki kopyta. Tak źle podawane przez konia nogi, przynoszą również bardzo złe konsekwencje przy wizycie podkuwacza. Weźcie pod uwagę, że jest to bardzo wysiłkowy zawód. Kilka godzin pracy na ugiętych nogach, w niewygodnej, pochylonej pozycji, przy której trzeba dokładnie i precyzyjnie skorygować bardzo twardy „materiał” jakim jest końskie kopyto. Jeżeli podkuwacz musi walczyć przy tym, by koń w ogóle podał nogę, by tylną „oddał” do tyłu (pod końskim brzuchem podkuwacz nie skoryguje kopyta), a do tego musi on dźwigać ciężar konia zastępując mu jego podniesioną nogę, to na pewno wywoła to w nim sporą frustrację. Myślę, że wielu właścicieli koni nie chciałoby zobaczyć, w jaki sposób podkuwacze radzą sobie z niewspółpracującymi końmi.

Trudno jednak mieć do podkuwaczy pretensje. Oni mają swoje zadanie do wykonania, a obowiązek nauczenia konia prawidłowego podawania nóg, należy do właścicieli i opiekunów zwierząt. We wspomnianym na początku poście napisałam, że: „w czasie mojej przygody z końmi przyglądałam się wielu sposobom uczenia ich, by podawały nogi, gdy opiekun chce wyczyścić im kopyta. Nie zamierzam ich opisywać ani polemizować z ich zwolennikami”. Teraz chciałabym jednak wspomnieć o niektórych. Przysłuchiwałam się ostatnio rozmowie o krnąbrnej klaczy rasy kuc walijski. Dwie rozmawiające osoby miały styczność z tym konikiem i omawiały właśnie fakt, że klacz wręcz agresywnie reagowała na próbę wyczyszczenia jej kopyt. Jeden z rozmówców opowiedział, że konik dostał się w ręce doświadczonej (w pracy z końmi) osoby, która szybko poradziła sobie z problemem. Najpierw osoba ta, uzbrojona w narzędzie zadające ból, przeprowadziła „rozmowę” z klaczą w „zaciszu” boksu, a potem przetrzymała zwierzę trzy dni bez wody. Na czwarty dzień koń dostał jej odrobinę na dnie wiadra i spragniony zaczął chodzić za nowym opiekunem jak cień. Podobno pozwala już wyczyścić kopyta. Zastanawiam się, dlaczego nie traktuje się takich metod jako znęcanie się nad zwierzęciem. Gdyby chodziło o psa czy kota, na pewno takimi by były. Dlaczego przy koniach są to ciągle metody szkolenia? Drugą taką metodą jest kopanie konia w brzuch, gdy wyrywa nogę. Rozegrał się kiedyś na moich oczach ohydny obrazek. „Doświadczony” trener uczył w ten sposób niewielkiego kucyka na oczach ośmioletniego chłopca i jego taty. Wywołuje to obrzydzenie u ludzi zaczynających zabawę w jeździectwo, ale mając niewielkie doświadczenie i brak innych wzorców, przyjmują to jako konieczną „metodę”. Niedawno też pierwszy raz spotkałam się z „metodą”, w której obija się nogę konia bacikiem tak długo, aż jej nie podniesie. Wszystko dlatego, że dla człowieka wszystko musi być łatwe, proste, nie wymagające myślenia i nie zabierające zbyt dużo czasu.

Chcąc nauczyć konia prawidłowego podawania nóg trzeba założyć, że powinien on to zrobić na gest człowieka, na sygnał proszący o to. Nie powinno się uczyć konia, że człowiek podnosi końską nogę siłą, odrywając ją od podłoża. Wierzchowiec ma ją poddać sam, utrzymując równowagę na pozostałych trzech. Tylne nogi musi zwierzę pozwolić odciągnąć do tyłu, by człowiek mógł oprzeć je na swojej nodze (udzie). Dzięki temu można kopyto dokładnie skontrolować i precyzyjnie wyczyścić. W przytoczonym już wcześniej poście napisałam: „tym, którzy walczą przy czyszczeniu kopyt proponuję, żeby spróbowali nauczyć konia, aby za waszą namową spoczął na każdej po kolei nodze. Głaszczcie, kląskajcie, cmokajcie i delikatnymi szturchnięciami spowodujcie, by przed podniesieniem nogi wierzchowiec przerzucił ciężar ciała na pozostałe kończyny. Ideałem było by, gdyby spoczywającej nogi koń nie obciążał, póki nie poprosicie o następną. Dobrze by też było, gdyby tą rozluźnioną nogę zwierzę pozwoliło przesuwać i ustawiać w różnych miejscach”.


Rysunek stworzony przez Cyber Brush

Faktem jest, że tak uczone konie nie podrywają natychmiast pierwszej nogi w górę. Potrzebują chwilę czasu, by przerzucić równowagę. Czasami muszą przedtem trochę się przestawić, by znaleźć bardziej dogodną pozycję. Następne nogi podają zazwyczaj już szybciej. Jednak na etapie uczenia, dłuższy czas jest im potrzebny, by ustawić się i znaleźć równowagę przed podaniem każdej nogi. Efekt jednak jest wart wysiłku i czasu poświęconego nauce.



Niedawno pojawił się w stajni „ekspert jeździectwa” dla którego czas, w ciągu którego koń sam podał nogę, był zbyt długi. Poradził koleżance, by ta siłą odrywała nogi zwierzęcia od podłoża. Żałuję, że mnie przy tym nie było. Poprosiłabym o uzasadnienie konieczności takiego działania. Wielu „doświadczonych” jeźdźców uważa, że koń musi wykonać każde „polecenie” jeźdźca natychmiast. Oto filmik z klaczą, przy której taka rada padła. Koń jest nieustanie w fazie szkolenia. Na początku w ogóle nie chciał podawać nóg, nie chciał nawet stanąć w miejscu. Jest to efekt cierpliwej, żmudnej i wielomiesięcznej pracy.





Filmiki te pokazują, przy okazji, jak "namawiam" klacz, by oparła kopyto o podłoże, bez obciążania nogi.

Na koniec chcę wrócić do kwestii właściwego rozłożenia ciężaru konia na trzy nogi, przy jednej podniesionej w górę. Nagminnie uczy się adeptów sztuki jeździeckiej, by opierali się całym swoim ciężarem o konia, by w ten sposób przekazać mu informację o konieczności „przerzucenia” tegoż ciężaru i odciążenie podnoszonej. Jednak reakcja zwierzęcia na napierającego człowieka będzie odwrotna. Zwierzę oprze się o człowieka i obciąży swoim ciałem. Sygnałami proszącymi o przerzucenie ciężaru, mogą być krótkie szturchnięcia barkiem czy łokciem. Jednak zanim dacie taki sygnał, powinniście się zorientować jak powinien koń się zrównoważyć. Często człowiek zakłada z góry, że zwierzę musi obciążyć nogi przeciwległego boku. Jakież jest zdziwienie, gdy wierzchowiec wyrywa podniesioną w ten sposób przednią nogę. Spróbujcie w takim przypadku, klepnięciami w końską pierś, poprosić zwierzę o odciążenie obu przednich nóg. Gdy „większość ciężaru” zostanie „oparta” na jego tylnych nogach, podniesienie jednej z przednich i utrzymanie jej w górze, nie będzie sprawiało mu już tyle problemu. Oparta na podłożu druga przednia noga podoła wówczas ciężarowi, którym została obarczona.

Powiązane posty: 
http://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/2017/10/kon-niemechaniczny.html

P.s. Wstawiam tu filmik dotyczący odpowiedzi udzielonej w komentarzach czytelniczce imieniem Ania.




Posty do moich blogów piszę przy wsparciu patronów. Trochę więcej piszę o tym tutaj. Gdyby ktoś miał ochotę dołączyć do grona patronów i mnie wesprzeć to zapraszam i dziękuję.




21 komentarzy:

  1. A jak pomóc zrozumieć konikowi, że chodzi nam o podawanie nogi. Rytmicznie stukać, szturchać nogę konia, aż podniesie i wtedy pochwalić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak napisałam, sygnałami mogą być: cmokanie, kląskanie, przemawianie: "daj nogę", szturchanie w bok zwierzęcia. Nie myśl o tym jaki ma być sygnał, myśl o tym, jaką chcesz przekazać podopiecznemu informacje i co chcesz od niego wyegzekwować. Wówczas pojawi się pomysł na sygnał. Często jego rodzaj zależy od zachowania i postępowania konia, a one reagują przeróżnie. Ale najważniejsze są sygnały (dotknięcia dłonią), pomagające zwierzęciu znaleźć właściwą, wygodną pozycję do podania nogi. Jeźdźcy niestety nie zwracają uwagi na to, jak stoi ich podopieczny. W wyjściowej pozycji, do podania nogi, koń musi stać tak, by rozkładał swój ciężar równo na wszystkie cztery nogi. Tak, należy chwalić.

      Usuń
  2. Nie mam z tym problemu, chociaż siedzę w siodle stosunkowo niedługo. Po prostu nauczono mnie płynnego podejmowania nogi końskiej posuwistym ruchem podgarniających kopyto. Nie trzeba szturchać, cmokać itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie masz z tym problemów. Nic, o czym piszę na tym blogu, nie jest „przepisem” na pracę z koniem. Takiego przepisu nie ma. Każdy koń jest inny, lepiej lub gorzej współpracujący z opiekunem. Spróbuj podnieść nogę konia, którego wcześniej nikt tego nie nauczył lub takiego, który nie podaje nogi zbyt chętnie i wyrywa. Po takim doświadczeniu napisz proszę, jak sobie poradziłaś(eś). Łatwo udzielać rad dotyczących grzecznych, pokornych, wyszkolonych i nie buntujących się koni. Klacz mojej córki podnosi sama wszystkie po kolei nogi i czeka, aż do kolejnej podejdę, nawet bez „płynnego podejmowania nogi końskiej posuwistym ruchem podgarniającym kopyto”. Wiem jednak, że nie wszystkie konie są jak ta klacz, stąd moje podpowiedzi, jak można z końmi pracować, pisane na tym blogu.

      Usuń
  3. Witam serdecznie, właśnie stanęłam przed takim problemem, koń nie daje tylnych nóg. Odsadza się i broni jak może, ale nie tak by zrobić krzywdę człowiekowi. Mam go dopiero od kilku miesięcy, niedawno skończył 6 lat. Pracuję z nim metodami naturalnymi a w siodle siedzę już od ponad 20 lat (jeżdżę w stylu west). Koń bez problemu daje się mi dotykać dosłownie wszędzie, odczulałam go na wiele rzeczy, często robię mu masaże i stretching. Zastanawiałam się skąd taka reakcja, ostatnio kowal nie zrobił tylnych kopyt bo nie chcieliśmy strugać na siłę, nie w tym rzecz. Zaczęłam drążyć temat i okazało się że w poprzedniej stajni (sportowej)nie było czasu na ,,zabawę" z końmi, gdy wierzchowiec się buntował kowal zakładał dudkę na nos i po sprawie:( Proszę o radę jak małymi krokami pomóc sobie i młodemu. Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aniu. Napisałaś trochę mało informacji na temat tego, jak Twój koń broni się przed dawaniem tylnych nóg. Spróbuję wyobrazić sobie sytuację i pomóc . Jak nie pomogą moje pomysły, to napiszesz co się dokładnie dzieje, gdy Twój koń buntuje się. Przede wszystkim, kiedy koń już wie, że chcesz wyczyścić tylne kopyta, nie może zacząć „tańczyć” z boku na bok. Nie możesz łapać i próbować podnieść mu nogi, gdy się rusza. Zakładam też, że chcąc podnieść podopiecznemu tylną nogę, kładziesz najpierw rękę na zadzie i zsuwasz ją po nodze w dół. Jeżeli koń faktycznie zaczyna wówczas „tańczyć”, musisz spróbować podążać za nim, nie odejmując ręki od zadu czy końskiego uda. Głosem namawiaj go, by się zatrzymał ale nic na siłę. Czasami proces ten wymaga czasu i cierpliwości. Gdy koń się zatrzyma, będzie to dla Ciebie sygnałem, że w pewnym sensie godzi się na Twój kolejny ruch.

      Chwyć teraz nogę z tyłu między stawem skokowym a pęcinowym i podnieś pod brzuch konia. Twój podopieczny musi czuć, że namawiasz go, by utrzymał w powietrzu podniesioną nogę i jej nie wyrywał. Jednak Twoja przytrzymująca ręka musi być nieco elastyczna. Nie blokuj łokcia, niech pracuje jak sprężyna podczas przytrzymywania nogi. Jak zwierzęciu uda się wyrwać nogę, powtórz ćwiczenie jeszcze raz i kolejny. Musisz „namówić” w ten sposób konia, by przestał machać, szarpać i wyrywać nogę. Jeżeli w końcu ustąpi, pozwól, by jego noga kontrolowana przez Ciebie bardzo powoli „opadała” aż do oparcia o podłoże.

      Nogę możesz podnieść na dwa sposoby. Powiedzmy, że podnosisz tylna lewą nogę konia. Stajesz przodem do jego lewego boku, lewą rękę kładziesz na grzbiet, a prawą chwytasz kończynę i podnosisz. Możesz też stanąć tyłem do boku konia, lekko przytulając się do niego plecami i kończynę podnosisz lewą ręką.

      Ćwiczenie powtarzaj tak długo, aż będziesz mogła przy ruchu odstawiającym nogę konia, poprosić go, by pozostawił kończynę zawieszoną tuż nad ziemią. Będzie to wówczas moment, w którym możesz spróbować chwycić kopyto dłonią, jak do czyszczenia. Zrób to na początek tak, żeby nie zmieniać pozycji nogi i kopyta (nisko nad ziemią, bez odciągania do tyłu). Przy takim układzie, gdy chwycisz już kopyto, możesz zacząć je czyścić.

      Potem już powinno pójść łatwiej. Stopniowo, uważając by nie sprowokować zwierzęcia do wyszarpywania nogi, zacznij zmieniać jej pozycję. Najpierw trochę w tył, potem trochę w górę, aż do momentu, gdy będziesz mogła położyć końską kończynę na swoje udo tak, jak robi to kowal.

      Gdybyś „po drodze” poczuła, że koń zaczyna stawiać opór, to cofnij się w tym całym procesie ćwiczeń o etap albo dwa. Poćwicz i znów zrób „krok” do przodu. Pozdrawiam. Olga

      Usuń
    2. Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, poćwiczymy i dam znać jak nam idzie. Niestety mam trochę słaby net (przeprowadzka na wieś) więc proszę o wyrozumiałość;) Ania

      Usuń
    3. Mieszkam na wsi, bardzo zacisznej, więc wiem jak działa net na wsi. Będę wdzięczna za informację, czy udało się Tobie "dogadać" z podopiecznym w sprawie podnoszenia nóg. Olga

      Usuń
  4. Ratunku, szukam specjalisty, który jest w stanie przyjechać do mojego konia i nauczyć mnie jak przekonać mojego wałacha, że dawanie tylnych nóg to mały Pikuś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Olu pomocy! Jak nauczyc 9 miesieczne dziecko podawać nóżki które nigdy tego nie robiło! Nie chce przemocą a prosba. Jeżeli mam pani czasci ochotę w doradzeniniu mi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Chętnie pomogę, chociaż poprzez korespondencję to trochę trudne zadanie. Proszę skontaktować się ze mną. Namiary są na stronieb "kontakt" na blogu. Pozdrawiam. Olga

      Usuń
  7. Witam Pani Olgo. Mam 2 klacze od 6 lat . Są u mnie od 8 miesiąca życia. Jedna nie podawała tylnich i długą pracą odczulilam je i podaje ładnie do czyszczenia i dla kowala. Natomiast druga ma problem z przednimi. Jest ciężka na przodzie. Pomimo wielu prób nie mam na nią wpływu. Kowal daje radę na kilka razy ale ona wyrywa i się cofa do tylu. Ja muszę ją trzymać i gadać do niej cały czas. Nie mam już siły walczyć z nią. Proszę o pomoc na miejscu. Okolice Łodzi . Jolanta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, bardzo chętnie pomogę. Nie wiem jednak czy dam radę wybrać się do Łodzi. Mieszkam w północnej części Wielkopolski – więc dzieli nas spora odległość. Wyprawa moja byłaby dla Pani sporym kosztem a i tak prawdopodobnie jedna sesja szkoleniowa nie wystarczyłaby, żeby zapanować nad problemem. Spróbujmy na początek metodą korespondencyjną. Proszę wysłać mi filmik z prób podniesienia przednich kończyn klaczy na whatsApp’a na nr 535 606 857.
      Jeżeli taka forma pomocy nie zda egzaminu, to pomyślimy o spotkaniach w realnych warunkach.
      Pozdrawiam. Olga

      Usuń
  8. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Zapiszę numer i poproszę kogoś żeby to nagrał ale to jest największy problem kto to zrobi. W piątek będzie kowal, ja trzymam konia a on robi . Jedną 15 min a druga godzinę albo 1.5 godz . Coś wymyślę. Klacz ma ciężki przód , nie zajeżdżona, chów wolnowybiegowy. Jak ja proszę o nogę to naciskam na kasztan , ona podnosi od nacisku ale zabiera i odchodzi . Kowal podnosi i robi ale na krótko bo zaczyna się cofać do tylu. Nie jest agresywna ani złośliwa, nie utrzymuje równowagi. Pierwsze spotkanie z kowalem było nie przyjemne. Jak złapał to nie odpuścił dopóki nie skończył. Szarpał kantarem . Od razu zmieniłam kowala. Teraz mam kowala z bardzo dobrym podejściem ale klacz nie daje rady. Przywiązanie nie wchodzi w rachubę przy robieniu nóg. Zrobię filmik i dam znać. Pozdrawiam Jolanta

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzień dobry, borykam się z problemem u klaczy z podawaniem tylnych nóg. Koń jest u mnie już dwa lata, praca pozwoliła nam na odczulenie i dotykanie całej klaczy bez większego dyskomfortu z jej strony. Do tej pory klacz była agresywna, debowala na mnie i kowali, każda próba podniesienia tylnych nóg kończyła się kopaniem, gryzieniem i ucieczkami. Teraz nauczyła się już stać bez uwiazu i próbujemy systematyczns podciąganie nóg. Muszę nad tym zapanować, bo klacz tak panicznie boi się kowali,że nawet w poskromie jest duży problem żeby jej pomóc. Kopyta są już w strasznym stanie, mało który kowal chce nas odwiedzać. Stanęliśmy w miejscu, bo obecnie klacz pozwala złapać się za nogę i podnosi ja do góry ale traci równowagę, ciężar przerzuca jednak nie na mnie, a na drugą stronę. W efekcie kon stacze na trzech nogach, wyrywa ta która chcemy podnieść i depta się lub gibie na boki. Nauczona doświadczeniem jestem cierpliwa, tyle czasu i siniaków sprawiło,że mogę cierpliwie dalej ja uczyć ale utknęłam. Nie wiem jak wypracować u niej równowagę żeby zacząć dalej i w końcu nauczyć ja czyszczenia nóg. Bardzo proszę o porady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, to link do filmu na YT, który może być pomocny: https://youtu.be/hDyt-SFsvUw
      To film na tiktoku: Ćwiczenia przed wizytą kowala Jest też na tiktoku druga część tego filmu. Każdy koń, to jednak indywidualny przypadek. Jeżeli porady z tych filmów nie pomogą, to musiałabym zobaczyć np na filmie, jka koń się zachowuje, żeby doradzić coś więcej. Pozdrawiam. Olga

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...