Koń odczytuje emocje jeźdźca i opiekuna z jego postawy ciała. Dla wierzchowca podciągnięte wysoko kolana, pochylenie jeźdźca i ręce ułożone tak, jakby przyciskały „coś” do torsu wyrażają właśnie strach i niepewność. Takiemu człowiekowi zwierzę nie zaufa i nie będzie się na nim skupiało. Nawet jeżeli jeździec opanuje strach, a pozostawi przykurczoną pozycję ciała, koń nadal będzie się nią sugerował, oceniając stan emocjonalny swojego pasażera.
Oprócz braku zaufania i skupienia, wierzchowce na takiego „przestraszonego” pasażera reagują również na inne sposoby. Wszystko zależy od wieku, temperamentu i doświadczenia zwierzęcia. Niektórym poczucie zagrożenia, które wyraża postawa jeźdźca, bardzo się udziela. Przerażony koń z przerażonym jeźdźcem na grzbiecie to „mieszanka wybuchowa”. Taka „para” nigdy się nie dogada i nie popracuje.
U wielu ssaków strach wywołuje zachowania agresywne. Jeżeli przestraszony wierzchowiec zaczyna reagować agresywnie, to zazwyczaj „odchodzi w odstawkę”. Częściej jednak, to przestraszony człowiek zaczyna zachowywać się agresywnie wobec podopiecznego, wmawiając sobie, że to nie agresja tylko brak obaw związanych z jazdą konną i podopiecznym. Inaczej mówiąc: wmawia sobie, że to odwaga. Ta agresja wyraża się używaniem siły w relacjach z wierzchowcem i nieustannym szukaniem sposobów na zwiększanie tej siły. Mając do czynienia z agresywnym jeźdźcem, przerażony koń zaczyna być jeszcze bardziej przerażony, ale głównie obecnością agresywnego „opiekuna”.
Spora część koni przyzwyczaja się do przykurczonego pasażera i nie zwraca na niego uwagi. Są to najczęściej doświadczeni „szkółkowi wyjadacze”. Przykurczona postawa jeźdźca prowokuje tylko czasami zwierzęta do robienia „psikusów” i kombinowania: „co by tu zrobić, żeby się nie narobić tylko „odbębnić” wspólną godzinę”. Takie nastawienia mają też nieszkółkowe konie, od których niewiele się wymaga i pozwala przebyć każdą jazdę „na pamięć”.
Koń to bardzo strachliwe zwierzę, więc im bardziej człowiek jest pewny siebie, im bardziej jeździec okazuje mu swoją opiekuńczość, tym bardziej wierzchowiec jest chętny do pracy, spokojny i skupiony. Im bardziej jeździec okaże brak strachu swoją postawą, tym przyjemniejsza staje się współpraca z podopiecznym. Tą postawę można wypracować nawet, gdy człowiek strach odczuwa. Postawa pokazująca brak jakichkolwiek obaw, jest trochę „oszukiwaniem” konia, który jednak dzięki temu również zaczyna panować nad uczuciem strachu. Opiekun takiego konia, siedząc na jego grzbiecie, zaczyna odczuwać „wyciszanie się” podopiecznego. Dzięki czemu pewność siebie jeźdźca wzrasta. Po jakimś czasie jeździec nie musi już udawać, że się nie boi, ponieważ faktycznie przestaje odczuwać strach. Same pozytywy wypływają z takiego oszustwa.
Czego najbardziej boją się jeźdźcy? Każdy jeździec boi się upadku z konia. Jedni się do tego przyznają, inni nie, ale ten strach “siedzi” w ich świadomości czy podświadomości. Ten strach powoduje, że człowiek „kuli się” na grzbiecie konia, czując się w takiej pozycji bezpieczniej. Im wyżej trzyma kolana, tym bardziej wydaje mu się, że ma większe szanse na przytrzymanie się siodła. Pochylone ciało, kurczowe trzymanie się wodzy i siodła, to wszystko rezultat strachu. Niestety, ale taka postawa ciała „stwarza” największe szanse na upadek z wierzchowca. Człowiekowi też łatwiej zapanować nad górą ciała i wyprostować tors, niż przestać podkurczać nogi. Wielu jeźdźców stara się nie przytrzymywać kolanami i nie „wisieć” na wodzach, a tym samym na końskim pysku. Nie czują się jednak z tym zbyt pewnie i komfortowo. Ja zachęcam do takiego siedzenia w siodle, by móc niczego się nie trzymać, a czuć się bezpiecznie.
Jeździec zaczyna panować nad strachem, gdy poczuje, że ma spore szanse na utrzymanie się w siodle, nawet podczas ekstremalnych sytuacji. Taką szansę dają „długie nogi”. Zaraz wyjaśnię dlaczego.
Oto bardzo schematycznie narysowany człowiek na grzbiecie konia.
***
***
Takiej szansy nie mają jeźdźcy, których łydki „uwierają” konia pod pachami.
***
Człowiek postawiony na ziemi w takiej pozycji nigdy nie utrzyma równowagi. Mając taką pozycję na grzbiecie konia, jeździec również pozbawiany jest swojej równowagi. Jeździec, przy takim układzie nóg, zawsze będzie szukał wszystkich możliwych sposobów i okazji do przytrzymania się i podtrzymania, obarczając w ten sposób swoim ciężarem pysk konia albo jego kręgosłup i łopatki.
***
Wyobraźcie sobie, że zamiast na koniu siedzicie okrakiem na murku.
***
Powiedzmy, że ktoś chce was z tego muru zrzucić pchając w bok. Mając podkurczone nogi nie będziecie w stanie oprzeć się sile, która was spycha. Nie pomoże nawet ściskanie muru kolanami.
***
Powierzchnią, która w kontakcie z murem stworzy blokadę nie pozwalającą na zepchnięcie, będą „długie” uda. „Długie” w stosunku do poziomej krawędzi muru, czyli ustawione tak, by być jak najbliżej linii prostopadłej do owej krawędzi. Przy długich nogach, blokujących o mur możliwość nadmiernego przechylenia się w bok, nie istnieje nawet potrzeba ściskania kolanami tego muru. Na grzbiecie wierzchowca „długość” ud i ich „rola blokująca” jest bardzo ważna również z innego względu. „Blokujące” uda „zdejmują” z łydek obowiązek „blokowania” potencjalnej próby zrzucenia z „muru”. Dzięki temu łydki w bardzo swobodny sposób mogą przekazywać zwierzęciu wszelkie informacje.
***
Gdy podczas siedzenia na takim murze dostaniecie dla waszych stóp nawet niewielką powierzchnię do oparcia, wasze szanse na przeciwdziałanie sile spychającej znacznie się zwiększają. Gdy ktoś was pcha w jakimkolwiek kierunku, to dopóki nie oderwiecie od podłoża którejkolwiek nogi, macie ogromne szanse na pozostanie na miejscu w swojej pozycji.
***
Oczywistym jest, że nikt was nie będzie z konia zrzucał. Nie musi. Wystarczy bardziej energiczny i sprężysty ruch wierzchowca i działa on jak siła zrzucająca. Nie mówiąc już o nietypowych zachowaniach zwierzęcia typu: nagłe i nieoczekiwane zwroty, „strzelanie baranów”, samowolne obieranie kierunku i tempa marszu. Dosiad z „długimi” udami daje dużo większe szanse na utrzymanie się w siodle w każdej sytuacji.Poza tym, siedząc na murze właśnie w ten sposób (długie nogi, oparte stopy) jesteście w stanie lepiej pracować. Gdybyście mieli wciągnąć na ten murek drugą osobę, nadal siedząc na nim okrakiem, to większe szanse na wykonanie tego zadania macie właśnie w tej pozycji. Wiadomo, że nikogo na konia nie będziecie wciągać ale chodzi o to, by mieć w siodle postawę aktywną, gotową do takiego i każdego innego wysiłku i pracy. Koń, jak już pisałam, ocenia jeźdźca po postawie. Człowiek z aktywnym dosiadem, jest dla zwierzęcia stabilny, wiarygodny, zaangażowany, skupiony, pewny siebie. Koń czując to wszystko odwzajemnia się taką samą postawą.
Przybliżanie układu uda do linii pionowej daje jeszcze jedną zaletę. Wyobraźcie sobie, że chcecie przytulić dziecko, które czegoś się boi. Strach podpowiada mu, że powinien uciekać. Musisz objąć przerażoną osobę tak, by poczuła się bezpiecznie, by nie mogła się wyrwać. Objąć jednak też tak, żeby jej nie zrobić krzywdy zbyt mocnym uściskiem. Obejmujecie takie dziecko całymi rękami, wyciągniętymi maksymalne w przód, by jak największą ich powierzchnią “chronić” “podopiecznego”. Na koniu tymi “opiekuńczymi ramionami” są wasze nogi. Im dłuższe, tym bardziej opiekuńcze i odzwierciedlające pewność siebie ich “właściciela”. „Wydłużając” uda wydłużacie całą nogę, co wyraźnie widać na rysunku. Czyli – wydłużacie „opiekuńcze ramiona”.
Chcę również namówić was do trzymania stóp w strzemionach w pozycji poziomej. Dlaczego? Stańcie na ziemi na piętach i spróbujcie utrzymać równowagę. Spróbujcie stać na piętach bez machania rękami, by się nie przewrócić. Spróbujcie stać na piętach z prostą postawą ciała. Nie da się. Wasza równowaga na koniu powinna mieć stabilna podstawę. Wasza równowaga zaczyna się od stóp. Nawet na grzbiecie konia zaczyna się od stóp, a nie od bioder opartych na siodle. Równowaga na koniu, to nie jest nie spadanie z siodła. Do tego wszystkiego dociskane maksymalnie w dół pięty „wypychają” łydki w przód, a tym samym całe nogi. Blokują tym samym możliwość obniżenia kolan i ustawienia ud w pozycji, jak najbliższej pionowej linii.
Jestem typowym tchórzem, i przez pierwszą minutę siedzę na koniu ja kłoda. Bardzo fajny i przydatny blog. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój blog podoba się Tobie. Jeśli chodzi o tchórzostwo, to lepiej się do niego przyznawać niż nie. Jak się przyznajesz, to znaczy, że masz świadomość istniejącego problemu, i że trzeb nad nim popracować. W tym poście staram się wytłumaczyć, jak dosiad może wpłynąć na wyeliminowanie strachu. Ale warto się zawsze zastanowić co wywołuje ten strach. Może to zachowanie konia, na którego wsiadasz? Im bardziej człowiek boi się siedząc w siodle, tym więcej warto wiedzieć na temat tego, jak poprosić konia o takie zachowanie, które da Tobie szansę i czas na poprawienie dosiadu, rozluźnienie się i wyciszenie emocji. Również pozdrawiam. Olga
UsuńHey, mam pytanie do artykułu. Rozumiem wyjaśnienie o trzymaniu równowagi pozioma stopą, ale co jeśli wpadnie zagłębko w strzemie? Na koniu się siedzi, nie stoi (przynajmniej przeważnie, chyba że ćwiczenia wymagają stania w strzemionach. Równowagę da się złapać na śródstopiu, więc wtedy gdy pięta jest w dole..Pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu. Podczas jazdy na koniu może wydarzyć się wszystko. Możesz zgubić strzemię i może się zdarzyć, że stopa wpadnie za głęboko. Jeden i drugi błąd trzeba poprawić. Siedzę w siodle i opieram ciężar ciała w strzemionach tak, jak to opisuję w postach. Przy tym dosiadzie nie mam problemu z poprawieniem układu stóp w strzemionach. Mogę to zrobić podczas pracy w każdym chodzie. Ale przy aktywnym dosiadzie nie wpadają mi stopy za głęboko w strzemiona. Dosiad, układ ciała, rozluźnienie mięśni i nie zablokowany ruch stawów u jeźdźca pozwalają na różne „poprawki” w czasie pracy. Można poprawić długość wodzy, układ ud, łydek, bioder, wypionowanie torsu. Człowiek nie jest martwą kukłą posadzoną na grzbiecie konia. Kukłą, którą raz się ustawi i w takim ułożeniu ma ona dotrwać do końca jazdy. Podczas pracy na koniu wszystko może się „popsuć” i wszystko można „naprawić”.
UsuńNa koniu się siedzi ale swój ciężar opiera się w strzemionach. Usiądź komuś na kolanach pełnym swoim ciężarem. Potem, nadal siedząc, ułóż tak swoje nogi, żebyś mogła stać się dla tego kogoś lżejsza. Wszystko musi się odbyć bez odrywania Twoich pośladków od jego ud. Na tym polega różnica w siedzeniu na siodle jak na krześle, a siedzeniu w siodle i opieraniu swojego ciężaru na strzemionach (staniu w strzemionach). Przy ćwiczeniu odciążasz uda osoby, na której nogach siadasz, w siodle odciążasz kręgosłup konia.
Jeśli chodzi o równowagę jeźdźca, to wszystko zależy od tego, jak ją rozumiesz. Dla mnie moja równowaga na koniu, to nie jest tylko nie spadanie z siodła.Równowaga jeźdźca Ale abstrahując od tego, może i dałoby się złapać równowagę z pietą naciągnięta w dół, gdyby strzemiona były stabilnym podłożem. Ponieważ nie są, to naciągając pięty wypychałbym strzemiona stopami do przodu. To tak, jakby ktoś wyszarpnął dywanik, na którym stoję. Efekt byłby tego taki, że upadłabym na pośladki albo plecy. „Uciekający” do przodu dywanik albo strzemiona zaburzają równowagę. Również pozdrawiam. Olga
Każdy ma swój styl jazdy. Nie przekonujesz mnie trzymaniem nogi poziomo do strzemienia. Ja stoje w strzemionach ale na śródstopiu, mój dosiad jest aktywny, nie siedzę w fotelu ani jak "kukła". Ostatnio próbuję strzemiona o skosnym progu, ponieważ po przerwie palce uciekają mi od boku konia. Te strzemiona korygują mi stopy. Może w strzemionach o prostym progu jest to prostrze, ale ciągnięcie piety w dół nie przeszkadza w aktywnym dosiadzie i równowadze. Kasia
OdpowiedzUsuńNie próbuję przekonywać Ciebie ani nikogo innego. Dzielę się swoimi doświadczeniami. Jeżeli komuś pomogę w pracy z koniem, to bardzo mnie to będzie cieszyć. A jeżeli ktoś, jak mówisz, ma swój styl jazdy, który mu odpowiada i jest ten ktoś pewny swoich racji, to czytanie moich postów albo szukanie informacji w internecie jest mu zupełnie niepotrzebne. Nie trafi więc na mojego bloga. Taki ktoś może nawet sam zacząć dzielić się swoja wiedzą. Myślę też, że jeździec mający świadomość swojego ciała i panujący nad ciałem podczas pracy na koniu, nie potrzebuje wynalazków korygujących mu cokolwiek. Olga
UsuńA ja mam pytanie skąd bierzesz tak malownicze i działające na wyobraźnię porównania? Czy twój instruktor kiedyś tak ci pomagał w jeździectwie czy sama metodą prób i błędów wpadałaś na takie pomysły? Przyznam, że wpisy są fantastyczne i nie dość, że dużo łatwiej je zrozumieć (lub w ogóle je zrozumieć), to i zapamiętać, gdy się już siedzi na koniu i zastanawia: "jak to było?" albo instruktor krzyczy "wodze na kontakt!" :D
OdpowiedzUsuńSposób uczenia i opisywania pracy z koniem, oparty na rozbudzaniu wyobraźni, pokazałam mi moja Pani trener. Właśnie tak prowadziła treningi moje i innych jeźdźców. Ale w tym blogu, w moich postach pomysły na porównania są mojego autorstwa. Pozdrawiam. Olga
Usuńartykuł bardzo fajnie i prosto napisany, fajnie że są zamieszczone rysunki, wielu jeźdźcom ciężko jest wytłumaczyć coś słowami a jak się pokaże samemu na koniu albo rysunek to od razu wiadomo o co chodzi. Więcej tego typu postów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Również pozdrawiam.
UsuńOd zawsze marzyłam o jeździe konnej i wreszcie stało się, w tym roku zaczęłam moją przygodę z koniem. Pierwsze lekcje były ok, ale kiedy przyszedł czas na półsiad to niestety już tak kolorowo nie było. Moja rownowaga jest żadna. Wałkuję ten półsiad i ciągle jest źle, najczęściej lecę do przodu. Trenerka mówi żeby pięty w dół, zaprzyj się na kolanach,ale to nic nie daje. Dlatego też zaczęłam szukać i czytać i tak trafiłam na tego bloga. Jest bardzo obrazowy,jasny, rzucił mi nowe światło na wiele rzeczy. Czytam, testuję na taborecie, na piłce pozycje prawidłowego dosiadu, a dziś mam zajęcia więc napewno wykorzystam zdobytą tu wiedzę do półsiadu bo bardzo mi zależy na opanowaniu tej jakże pięknej sztuki jeździeckiej. Dziękuję za wszystkie wskazówki. Napiszę jeszcze czy się udało z tym połsiadem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłaś na mój blog. Mam nadzieję, że moje posty chociaż trochę pomogą Tobie w opanowaniu świadomej pracy z koniem. Jeżeli chodzi o dosiad i pół-siad niestety pięty naciągane w dół i trzymanie sią kolanami utrudnia znalezienie wygodnej pozycji w siodle - co sama już poczułaś.
UsuńZachęcam do obejrzenia moich treningowych filmików, które także mogą pomóc w zrozumieniu, jak pracować nad dosiadem i pół-siadem:
Dosiad i równowaga jeźdźca
Trening dosiadowy
Wydaje mi się też, że ten mój post może pomóc:
Analiza układu ciała jeźdźca na grzbiecie konia podczas pokonywania przez niego przeszkody
Chętnie poczytam o Twoich postępach w pracy nad dosiadem.
Pozdrawiam. Olga
Dziękuję za odpowiedź. Oczywiście zapoznam się z filmikami. Przełożyłam wiedzę teoretyczną z bloga i już widziałam postęp. Pólsiad w stępie bardzo ładnie mi wychodził na ostatnim treningu, równowaga się zdecydowanie poprawiła, ja czułam się pewniej i koń też to chyba poczuł. W kłusie nie było już tak cudownie, ale było lepiej, na spokojnie daje sobie czas. Dosiad poprawiłam, nie robię kaczego kupra, podciagnelam miednicę i pozycja od razu się poprawiła, jednym słowem linia prosta ciała sama się tak naprawdę zrobiła. Jeszcze muszę powalczyć z łydkami przy anglezowaniu, bo nie wiem czy nie podnoszę się za wysoko, bo uciekają mi do przodu nogi. Dziękuję za pomoc. Chętnie się podzielę swoimi postępami.
OdpowiedzUsuńŻeby zapanować nad uciekającymi łydkami podczas anglezowania, to spróbuj poćwiczyć jazdę na stojąco w kłusie. Stań w strzemionach w stępie, przekręć swoje nogi w stawach udowych maksymalnie do środka (przy tym ruchu łydki powinny automatycznie wycofać się) – wyobraź sobie, że masz narty przyczepione do stóp i przekręcaj nogi w stawach tak, jakbyś chciała maksymalnie przybliżyć do siebie przody nart. Rozciągaj pachwiny, by utrzymać wyprostowany tors. Stojąc, namów konia do zakłusowania i utrzymaj pozycję stojącą pilnując, by Twoje nogi nie odkręciły się w stawach. Pozwól by Twoje stawy kolanowe pracowały tak, jakbyś miała w nich pionowo ustawione sprężyny. Jadąc w kłusie na stojąco namów konia do przejścia do stępa i również przypilnuj, by nie stracić wypracowanej pozycji. Tym ćwiczeniem wzmocnisz nogi i nauczysz się panować nad swoimi łydkami.
UsuńGdy opanujesz to ćwiczenie, to zrób kolejne i anglezuj na trzy. Trzy kroki konia nad siodłem a na jeden krok przysiadasz. Wyobraź sobie, że anglezowanie to jazda na stojąco z przysiadaniem w siodło a nie jazda na siedząco ze wstawaniem z siodła. Można mieć mylne wrażenie, że te dwa sposoby anglezowania to jeden i ten sam sposób. Przekonasz się, że tak nie jest, gdy wypróbujesz sposób pierwszy.
Powodzenia. Olga
Od razu obejrzałam te filmiki. Mega pomoc, na treningu przetestuję ☺
OdpowiedzUsuń