niedziela, 22 stycznia 2017

STRACH JEŹDŹCA A DOSIAD


Jak zachowuje się człowiek, gdy się czegoś bardzo boi, a nie ma możliwości ucieczki? Pytam o to, jaką przyjmie pozycję? Pozycję okazującą największy strach i uległość? Ta pozycja, to postawa z głową i oczami spuszczonymi w dół, z przygarbionymi plecami, z podciągniętymi „pod brodę” kolanami, które obejmuje rękami i przyciska do torsu. Taki układ ciała daje człowiekowi złudne poczucie bezpieczeństwa.

Koń odczytuje emocje jeźdźca i opiekuna z jego postawy ciała. Dla wierzchowca podciągnięte wysoko kolana, pochylenie jeźdźca i ręce ułożone tak, jakby przyciskały „coś” do torsu wyrażają właśnie strach i niepewność. Takiemu człowiekowi zwierzę nie zaufa i nie będzie się na nim skupiało. Nawet jeżeli jeździec opanuje strach, a pozostawi przykurczoną pozycję ciała, koń nadal będzie się nią sugerował, oceniając stan emocjonalny swojego pasażera.

Oprócz braku zaufania i skupienia, wierzchowce na takiego „przestraszonego” pasażera reagują również na inne sposoby. Wszystko zależy od wieku, temperamentu i doświadczenia zwierzęcia. Niektórym poczucie zagrożenia, które wyraża postawa jeźdźca, bardzo się udziela. Przerażony koń z przerażonym jeźdźcem na grzbiecie to „mieszanka wybuchowa”. Taka „para” nigdy się nie dogada i nie popracuje.

U wielu ssaków strach wywołuje zachowania agresywne. Jeżeli przestraszony wierzchowiec zaczyna reagować agresywnie, to zazwyczaj „odchodzi w odstawkę”. Częściej jednak, to przestraszony człowiek zaczyna zachowywać się agresywnie wobec podopiecznego, wmawiając sobie, że to nie agresja tylko brak obaw związanych z jazdą konną i podopiecznym. Inaczej mówiąc: wmawia sobie, że to odwaga. Ta agresja wyraża się używaniem siły w relacjach z wierzchowcem i nieustannym szukaniem sposobów na zwiększanie tej siły. Mając do czynienia z agresywnym jeźdźcem, przerażony koń zaczyna być jeszcze bardziej przerażony, ale głównie obecnością agresywnego „opiekuna”.

Spora część koni przyzwyczaja się do przykurczonego pasażera i nie zwraca na niego uwagi. Są to najczęściej doświadczeni „szkółkowi wyjadacze”. Przykurczona postawa jeźdźca prowokuje tylko czasami zwierzęta do robienia „psikusów” i kombinowania: „co by tu zrobić, żeby się nie narobić tylko „odbębnić” wspólną godzinę”. Takie nastawienia mają też nieszkółkowe konie, od których niewiele się wymaga i pozwala przebyć każdą jazdę „na pamięć”.

Koń to bardzo strachliwe zwierzę, więc im bardziej człowiek jest pewny siebie, im bardziej jeździec okazuje mu swoją opiekuńczość, tym bardziej wierzchowiec jest chętny do pracy, spokojny i skupiony. Im bardziej jeździec okaże brak strachu swoją postawą, tym przyjemniejsza staje się współpraca z podopiecznym. Tą postawę można wypracować nawet, gdy człowiek strach odczuwa. Postawa pokazująca brak jakichkolwiek obaw, jest trochę „oszukiwaniem” konia, który jednak dzięki temu również zaczyna panować nad uczuciem strachu. Opiekun takiego konia, siedząc na jego grzbiecie, zaczyna odczuwać „wyciszanie się” podopiecznego. Dzięki czemu pewność siebie jeźdźca wzrasta. Po jakimś czasie jeździec nie musi już udawać, że się nie boi, ponieważ faktycznie przestaje odczuwać strach. Same pozytywy wypływają z takiego oszustwa.

Czego najbardziej boją się jeźdźcy? Każdy jeździec boi się upadku z konia. Jedni się do tego przyznają, inni nie, ale ten strach “siedzi” w ich świadomości czy podświadomości. Ten strach powoduje, że człowiek „kuli się” na grzbiecie konia, czując się w takiej pozycji bezpieczniej. Im wyżej trzyma kolana, tym bardziej wydaje mu się, że ma większe szanse na przytrzymanie się siodła. Pochylone ciało, kurczowe trzymanie się wodzy i siodła, to wszystko rezultat strachu. Niestety, ale taka postawa ciała „stwarza” największe szanse na upadek z wierzchowca. Człowiekowi też łatwiej zapanować nad górą ciała i wyprostować tors, niż przestać podkurczać nogi. Wielu jeźdźców stara się nie przytrzymywać kolanami i nie „wisieć” na wodzach, a tym samym na końskim pysku. Nie czują się jednak z tym zbyt pewnie i komfortowo. Ja zachęcam do takiego siedzenia w siodle, by móc niczego się nie trzymać, a czuć się bezpiecznie.

Jeździec zaczyna panować nad strachem, gdy poczuje, że ma spore szanse na utrzymanie się w siodle, nawet podczas ekstremalnych sytuacji. Taką szansę dają „długie nogi”. Zaraz wyjaśnię dlaczego.

Oto bardzo schematycznie narysowany człowiek na grzbiecie konia.




***
Ten post poświęcam ułożeniu nóg jeźdźca, więc na rysunkach „postać” będzie miała wyprostowany tors. „Dosiad” z pierwszego rysunku nie jest zły. „Jeździec” „obejmuje” podopiecznego w „pasie”, ma więc spore możliwości na prowadzenie podopiecznego dzięki sygnałom przekazywanym łydkami. Ten „jeździec” ma też duże szanse na pracę w równowadze swojego ciała. Dzięki temu nie będzie jeździł na koniu uwieszony na wodzach czyli końskim pysku. Taki układ nóg pozwoli też na delikatne przysiadanie na siodło, czyli na koński grzbiet. Jak to zaobserwować? Wystarczy „postawić” tego „jeźdźca” na ziemi i „sprawdzić”, czy utrzymałby taką pozycję bez przytrzymywania się czegokolwiek.



***
Takiej szansy nie mają jeźdźcy, których łydki „uwierają” konia pod pachami.

***
Człowiek postawiony na ziemi w takiej pozycji nigdy nie utrzyma równowagi. Mając taką pozycję na grzbiecie konia, jeździec również pozbawiany jest swojej równowagi. Jeździec, przy takim układzie nóg, zawsze będzie szukał wszystkich możliwych sposobów i okazji do przytrzymania się i podtrzymania, obarczając w ten sposób swoim ciężarem pysk konia albo jego kręgosłup i łopatki.

***
Wyobraźcie sobie, że zamiast na koniu siedzicie okrakiem na murku.



***
Powiedzmy, że ktoś chce was z tego muru zrzucić pchając w bok. Mając podkurczone nogi nie będziecie w stanie oprzeć się sile, która was spycha. Nie pomoże nawet ściskanie muru kolanami.

***
Powierzchnią, która w kontakcie z murem stworzy blokadę nie pozwalającą na zepchnięcie, będą „długie” uda. „Długie” w stosunku do poziomej krawędzi muru, czyli ustawione tak, by być jak najbliżej linii prostopadłej do owej krawędzi. Przy długich nogach, blokujących o mur możliwość nadmiernego przechylenia się w bok, nie istnieje nawet potrzeba ściskania kolanami tego muru. Na grzbiecie wierzchowca „długość” ud i ich „rola blokująca” jest bardzo ważna również z innego względu. „Blokujące” uda „zdejmują” z łydek obowiązek „blokowania” potencjalnej próby zrzucenia z „muru”. Dzięki temu łydki w bardzo swobodny sposób mogą przekazywać zwierzęciu wszelkie informacje.



***
Gdy podczas siedzenia na takim murze dostaniecie dla waszych stóp nawet niewielką powierzchnię do oparcia, wasze szanse na przeciwdziałanie sile spychającej znacznie się zwiększają. Gdy ktoś was pcha w jakimkolwiek kierunku, to dopóki nie oderwiecie od podłoża którejkolwiek nogi, macie ogromne szanse na pozostanie na miejscu w swojej pozycji.

***
Oczywistym jest, że nikt was nie będzie z konia zrzucał. Nie musi. Wystarczy bardziej energiczny i sprężysty ruch wierzchowca i działa on jak siła zrzucająca. Nie mówiąc już o nietypowych zachowaniach zwierzęcia typu: nagłe i nieoczekiwane zwroty, „strzelanie baranów”, samowolne obieranie kierunku i tempa marszu. Dosiad z „długimi” udami daje dużo większe szanse na utrzymanie się w siodle w każdej sytuacji.

Poza tym, siedząc na murze właśnie w ten sposób (długie nogi, oparte stopy) jesteście w stanie lepiej pracować. Gdybyście mieli wciągnąć na ten murek drugą osobę, nadal siedząc na nim okrakiem, to większe szanse na wykonanie tego zadania macie właśnie w tej pozycji. Wiadomo, że nikogo na konia nie będziecie wciągać ale chodzi o to, by mieć w siodle postawę aktywną, gotową do takiego i każdego innego wysiłku i pracy. Koń, jak już pisałam, ocenia jeźdźca po postawie. Człowiek z aktywnym dosiadem, jest dla zwierzęcia stabilny, wiarygodny, zaangażowany, skupiony, pewny siebie. Koń czując to wszystko odwzajemnia się taką samą postawą.

Przybliżanie układu uda do linii pionowej daje jeszcze jedną zaletę. Wyobraźcie sobie, że chcecie przytulić dziecko, które czegoś się boi. Strach podpowiada mu, że powinien uciekać. Musisz objąć przerażoną osobę tak, by poczuła się bezpiecznie, by nie mogła się wyrwać. Objąć jednak też tak, żeby jej nie zrobić krzywdy zbyt mocnym uściskiem. Obejmujecie takie dziecko całymi rękami, wyciągniętymi maksymalne w przód, by jak największą ich powierzchnią “chronić” “podopiecznego”. Na koniu tymi “opiekuńczymi ramionami” są wasze nogi. Im dłuższe, tym bardziej opiekuńcze i odzwierciedlające pewność siebie ich “właściciela”. „Wydłużając” uda wydłużacie całą nogę, co wyraźnie widać na rysunku. Czyli – wydłużacie „opiekuńcze ramiona”.

Chcę również namówić was do trzymania stóp w strzemionach w pozycji poziomej. Dlaczego? Stańcie na ziemi na piętach i spróbujcie utrzymać równowagę. Spróbujcie stać na piętach bez machania rękami, by się nie przewrócić. Spróbujcie stać na piętach z prostą postawą ciała. Nie da się. Wasza równowaga na koniu powinna mieć stabilna podstawę. Wasza równowaga zaczyna się od stóp. Nawet na grzbiecie konia zaczyna się od stóp, a nie od bioder opartych na siodle. Równowaga na koniu, to nie jest nie spadanie z siodła. Do tego wszystkiego dociskane maksymalnie w dół pięty „wypychają” łydki w przód, a tym samym całe nogi. Blokują tym samym możliwość obniżenia kolan i ustawienia ud w pozycji, jak najbliższej pionowej linii.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...