wtorek, 6 marca 2018

DOBRZE CZY ŹLE?


Wszyscy jeźdźcy chcieliby, żeby wierzchowiec, na którym jeżdżą, robił postępy w pracy. Chcą, żeby prawidłowo reagował na sygnały, żeby rozumiał czego jeździec od niego oczekuje i żeby zwierzę przestało popełniać błędy. Problem w tym, że nie działa to w drugą stronę – jeźdźcy nie oczekują i nie wymagają od siebie prawidłowych reakcji i niwelowania złych odruchów. Nie są oni nastawieni na to, by zrozumieć konia. Dlaczego? Ponieważ nauka rozumienia konia nie jest wpisana w jeździeckie szkolenia. Prawie nikt tego nie uczy i prawie nigdzie tego nie uczą. Za to szkoleniowcy przekazują uczniom stereotypy oraz ogólną i minimalną wiedzę na temat mowy ciała wierzchowca wmawiając, że jest to wystarczająca wiedza, pozwalająca na zrozumienie tych zwierząt. Jeźdźcy nie wymagają też od siebie korygowania błędów – powtarzają je w nieskończoność z nadzieją, że za którymś razem koń zareaguje inaczej – tak jak tego oczekują. Zareaguje prawidłowo na ich błędny sygnał, złą postawę i brak kontroli nad swoim ciałem.




Podczas pracy z wierzchowcem to jeźdźcy muszą najpierw zrozumieć zachowanie konia, żeby móc potem w zrozumiały sposób wytłumaczyć podopiecznemu prośbę, polecenie czy zadanie do wykonania. To jeźdźcy muszą rozumieć zwierzę, żeby ono mogło zrozumieć opiekuna. To jeździec musi najpierw prawidłowo reagować na sygnały wysyłane przez konia, żeby móc wymagać prawidłowej reakcji od podopiecznego na swoje sygnały. Jeśli natomiast chodzi o błędy, to wiadomym jest, że nie da się ich uniknąć ale ważne jest, żeby jeździec zdawał sobie z nich sprawę, starał się je niwelować i dzięki temu pomógł zwierzęciu naprawić jego błędy. Jednak z błędami jest jeszcze tak, że jeździec powinien ich unikać - natomiast przy szkoleniu wierzchowca popełniane przez niego błędy czasami są niezbędne w procesie edukacji. Wyjaśnię o co mi chodzi w dalszej części postu.

Wszelkie problemy z współpracą i komunikacją z wierzchowcami biorą się z braku zrozumienia zwierzęcia przez opiekuna. Niestety amatorzy jeździectwa zamiast prób zrozumienia podopiecznego, robią pewne założenia. Z góry zakładają skąd bierze się u niego dane zachowanie. Funkcjonuje przy tym wiele stereotypów (o czym już wspomniałam) i sztampowe podejście do koni. Zastanawiacie się jakie to założenia? Na przykład: „Mój koń zawsze miał tendencje do wieszania się na wodzach”. „Do tej pory pracowaliśmy głównie nad rytmem i rozluźnieniem ale obecnie zaczynamy już pracę na kontakcie, a to od początku była jego (konia) słabsza strona”. „Z oparciem się na wędzidle mamy jeszcze problem co wynika (…..) po części z jego wrażliwości, miękkiego pyska i skłonności np. do chowania się za wędzidło”. Tendencje, słabsza strona, skłonności – to są właśnie te założenia.

Na czym polega między innymi niezrozumienie wierzchowców przez swoich opiekunów? Gdy czytam o problemach z jakimi borykają się jeźdźcy podczas jeździeckiej przygody, często widzę stwierdzenia: mój koń dobrze kłusuje tylko pędzi i wisi na wodzach. Mój koń chętnie galopuje, tylko ścina zakręty. Mój koń dobrze skacze, tylko rozpędza się przed przeszkodą tak, że nie mogę go wyhamować. Mój wierzchowiec chętnie skacze, tylko pędzi po przeszkodzie. Mój koń chętnie chodzi w tereny, tylko muszę go mocno trzymać na wodzach” itp. O takim podejściu do współpracy z wierzchowcami wspomniałam już w poście pt: „Ciemna strona jeździectwa”. Muszę was zmartwić ale koń, który podczas kłusa wisi na wodzach nie kłusuje dobrze, a gdy ścina zakręty wcale dobrze nie galopuje. Skoro zwierzę nadmiernie się rozpędza po przeszkodzie to oznacza, że niestety nie skacze dobrze. Skakanie przez przeszkodę to nie jest tylko jej pokonanie – to jest również najazd i ruch po przeszkodzie. Koń nie chodzi też chętnie w tereny, skoro podczas takiej przejażdżki trzeba go trzymać za wodze. Dobry ruch konia nie może być obarczony żadnym „tylko”.

Spróbujcie spojrzeć na ruch i chody konia trochę z innej strony. Spróbujcie zastanowić się jakim powinien być dobry stęp, kłus, galop? Czym jest chętny wyjazd w teren albo chętne pokonanie przeszkody czy drążków?

Dobry chód konia – stęp, kłus czy galop to taki, podczas którego nie trzeba wierzchowca pchać ani wierzchowiec nie pędzi, tylko idzie rytmem i tempem „narzuconym” przez opiekuna. Dobry chód konia to taki, podczas którego zwierzę nie wisi na wodzach, nie wyrywa ich i nie ucieka przed działaniem wędzidła. Dobry ruch konia to taki, podczas którego podopieczny nie ścina łuków, nie pcha się na łydkę jeźdźca, nie wynosi na łukach zewnętrzną łopatką i nie kładzie się na zakrętach jak motocykl. Dobry chód konia mamy wówczas, gdy wierzchowiec bez oporu reaguje na polecenia i prośby jeźdźca. Dobry chód konia to taki, przy którym jeździec nie musi używać siły do przekazywania sygnałów i nie trzyma konia w żaden z możliwych sposobów. Dobry ruch konia to taki, który jest wygodny dla jeźdźca, który pozwala jeźdźcowi na rozluźnienie swojego ciała i pozwala zaufać podopiecznemu. Dobry chód konia to taki, podczas którego jeździec czuje, że zwierzę skupia się na opiekunie i darzy go zaufaniem. Dobry chód konia to taki, podczas którego jeździec nie ma poczucia, że wierzchowiec chce uciec spod pośladków opiekuna. Dobry chód konia to taki, podczas którego jeździec ma poczucie, że gdyby nagle zabrakło wodzy, to wierzchowiec w żaden sposób nie wykorzysta tego faktu do „niecnych celów”. Czyli dobry chód konia to taki, przy którym zwierzę nie wykorzysta braku wodzy do zmiany tempa, rytmu, do ucieczki i poniesienia. Chętne pokonywanie przeszkód i drążków przez konia to takie, przy którym zwierzę ani przed ani po przeszkodzie nie zmienia samowolnie tempa i rytmu chodów. Dobre pokonywanie przeszkód to takie, podczas których i przed i po przeszkodzie zwierzę nie ścina zakrętów. Chętne pokonywanie drążków i przeszkód to takie, podczas których koń bez problemu reaguje na prośbę o jazdę na wprost przed i po „przeszkodzie”. Dobry ruch i chody ma ten koń, który nie chodzi na pamięć.

Stęp w wykonaniu wielu par : jeździec – koń, cechuje się byle-jakością. Jest to ruch potrzebny wielu jeźdźcom tylko do „rozgrzania” wierzchowca przed treningiem i „schłodzenia” po nim. Trening poprowadzony w stępie jest abstrakcją dla większości jeźdźców i instruktorów. Przypominają sobie oni wszyscy o stępie, gdy przyjdzie im ochota poćwiczyć chody boczne. Zazwyczaj pojawia się wówczas problem z „upchaniem” podopiecznego w bok i „przytrzymaniem w przód”. Sam fakt, że musicie pchać i trzymać świadczy już o nieprawidłowości tego ruchu. Świadczy o tym również zbyt powolne i niechętne poruszanie się zwierzęcia. I nie chcę powiedzieć przez to, że koń nie może iść wolno. Może - ale równocześnie musi być to ruch sprężysty, radosny i odznaczający się chęcią do podążania w przód i w bok (przy chodach bocznych). Ruch w stępie jest też nieprawidłowy, gdy wierzchowiec nie pozwala na pracę na skróconych wodzach. Gdy każda próba skrócenia wodzy przez jeźdźca kończy się ich wyrwaniem przez podopiecznego.

Jestem oczywiście absolutnie za tym, żeby trening konia zaczynał się swobodnym stępem na luźnych wodzach. Zanim jednak przejdziecie do kłusa tuż po ich skróceniu, popracujcie na granicy tego przejścia. Czym charakteryzuje się ruch w stępie będący na granicy kłusa? Jeździec ma wówczas wrażenie, że do zmiany chodu wystarczy zwierzęciu niewielki impuls – lekkie dotknięcie boków konia przez łydki jeźdźca. Jest to ruch przy którym jeździec ma wrażenie, że podopieczny z niecierpliwością czeka na ten impuls. Jest to ruch, podczas którego człowiek zaczyna być „kołysany” przez zwierzę bardziej w górę i w dół, niż w przód i tył. Jak uzyskać taki stęp? Jak namówić wierzchowca do takiego ruchu? Potrzebna jest do tego „współpraca” łydek jeźdźca i jego ciała. Aktywne łydki „proszą” konia o zaktywizowanie kroku i zaangażowanie zadu, a ciało jeźdźca „wydaje polecenie”- nie przechodź do kłusa mimo „podganiania” przez łydki. Dostępu do kłusa absolutnie nie mogą „blokować” zwierzęciu zaciągnięte wodze. Wodze podczas pracy na przejściu między chodami powinny posłużyć do oduczenia popełnianych przez konia błędów. Przy pracy „na przejściu” jeździec ma szansę poprosić podopiecznego poprzez wodze o niewieszanie się na nich, o zaprzestanie ich wyszarpywania, o nie napinanie mięśni szyi. Jeździec ma szansę poprosić wierzchowca o skorygowanie ustawienia łopatek, kłody i zadu oraz o rozluźnienie mięśni całego ciała, konfigurując sygnał z pracy swoich łydek i pracy wodzami. Podczas pracy na przejściach człowiek ma szansę poprosić konia o wydłużenie kroku i o zmianę rytmu ich stawiania. Ruch w stępie na granicy przejścia jest sprawdzianem na to, czy zwierzę pracuje na pamięć, czy może nastawione jest na porozumienie z jeźdźcem.

Podczas nauki pracy w takim stępie, nieuniknione jest popełnienie błędu przez konia – „błędu zakłusowania”. Będzie to błąd wynikający z niezrozumienia polecenia przez konia. Żaden koń nie zrozumie tego polecenia od razu. Żaden koń nie zrozumie od razu dlaczego jeździec chce, by przeszedł on do kłusa, a jednocześnie mu na to nie pozwala. To waśnie „błąd zakłusowania” pozwoli mu zrozumieć i nauczyć się pracy na przejściach. Wystarczy, że jeździec po zakłusowaniu poprosi wierzchowca o przejście do stępa i natychmiast wróci do pracy nad stępem na granicy kłusa. Jeżeli uczący się podopieczny nie popełnia owego błędu, to prawdopodobnie paca łydek jeźdźca jest za mało intensywna. Jednak brak postępów wierzchowca w nauce i zbyt często powtarzający się „błąd zakłusowania” może świadczyć o zbyt słabej pracy ciała jeźdźca. Przede wszystkim nie bierzcie jednak tego co piszę za „instrukcję obsługi”. Próbuję wam nakreślić obraz koniecznej do wykonania pracy z koniem, próbuję uświadomić jakie mogą wyniknąć konsekwencje z tej pracy. Jednak wasze konie mogą reagować inaczej niż to opisałam. Próbujcie przede wszystkim zrozumieć przekaz wysyłany przez waszych podopiecznych i adekwatnie do sygnału reagować. Jak zrozumiecie przekaz wierzchowca to zrozumiecie też, co należy odpowiedzieć zwierzęciu, a być może zrozumiecie też jak to przekazać.

Oczywiście praca na przejściach to też ruch w stępie na granicy zatrzymania, jak również ruch w kłusie na granicy przejścia do stępa i przejścia do galopu. I ruch w galopie na granicy przejścia do kłusa. Post jednak zrobił mi się tak długi, że nie zajmę się tutaj szczegółowo tymi przejściami. Może będziecie mieli pytania dotyczące tych przejść i z odpowiedzi na nie powstanie kolejny post. Zachęcam was do podjęcia prób pracy jaką opisuję. Dzięki pracy na przejściach zyskacie „czas” na zrozumienie wierzchowca i dokładne wytłumaczenie mu waszych próśb. Koń dzięki pracy na przejściach również zyska „czas” na zrozumienie waszych poleceń. Słowo „czas” wzięłam w cudzysłów ponieważ nie chcę powiedzieć, że coś będzie się działo wolniej. Będzie działo się bardziej rozważnie i przemyślanie. Będzie działo się w skupieniu i bez rutyny. Dzięki pracy na przejściach zrozumiecie, kiedy koń dobrze stępuje, kłusuje i galopuje.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...