czwartek, 9 kwietnia 2015

"KOŃ MUSI SIĘ ŚLINIĆ"-ZASŁYSZANE W STAJNI



„Wiesz, koń musi mieć pianę na pysku po jeździe. Musi się ślinić. To bardzo dobry objaw. Niektórzy jeźdźcy myślą, że to coś złego. A brak poślinienia na końskim pysku wręcz dyskredytuje człowieka jako jeźdźca”. Tak jeden z „podsłuchanych” przeze mnie jeźdźców próbował nawiązać konwersację z drugim, który odpowiedział: „Tak, dlatego ja przed każdą jazdą wsypuję mojej klaczy proszek do prania do pyska”. Pierwszy z rozmówców nie zrozumiał dowcipu, brnął dalej w rozmowę z całą powagą. Dołączył trzeci z panów mówiąc : „moja klacz ma pianę na pysku, to znaczy, że żuje wędzidło”.

Jak to jest z tym ślinieniem się wierzchowców? Dlaczego jedne podczas pracy mają „suche pyski”, inne nieznacznie wilgotne, a jeszcze inne wręcz „toczą pianę”. Każdy ssak ma ślinianki, duże gruczoły ślinowe położone poza jamą gębową. Wyróżnia się parzyste ślinianki przyuszne, podżuchwowe i podjęzykowe. W jamie gębowej ssaków znajdują się również liczne, niewielkie skupiska gruczołów ślinowych (m.in. gruczoły językowe, podjęzykowe, wargowe, podniebienne, policzkowe, migdałkowe). Wydzielanie śliny może być pobudzane lub hamowane poprzez działanie różnych bodźców. Bodźcem pobudzającym jest na przykład widok jedzenia albo sama czynność przeżuwania. Ślinianki zaczną intensywnie pracować już w momencie włożenia czegokolwiek do ust. Nie trzeba tego żuć, ani ssać, a ślina będzie obficie się wydzielać. Pomyślcie o wizycie u stomatologa. Z otwartą buzią człowiek dostaje takiego ślinotoku, że konieczne jest użycie ssaka do wysysania śliny. Silniejsze wydzielanie śliny powinno więc nastąpić u wierzchowca już w momencie włożenia wędzidła do pyska i z pewnością tak się dzieje. Nie znaczy to, że ślina powinna natychmiast pojawić się na wargach zwierzęcia. Jednak myślę, że już na tym etapie można zauważyć, jak koń "podchodzi" do faktu, iż zbliża się nieuchronnie moment pójścia do pracy. Na pewno każdy miał kiedyś w sytuacji stresowej uczucie suchości w ustach, albo wręcz poczucie braku śliny. Dzieje się tak, ponieważ w stresie jej produkcja gwałtownie maleje, a obecna w jamie ustnej ślina jest gęsta, śluzowa. Odwrotnie dzieje się w momentach, gdy jesteśmy zrelaksowani – wówczas ślinianki przyuszne wytwarzają duże ilości rzadkiej śliny. Dlatego zestresowany wierzchowiec będzie miał bardzo suche kąciki ust i sztywno zaciśnięte szczęki na włożonym do pyska, na siłę, wędzidle. Koń zrelaksowany sam otworzy mordę, by "uprzejmie" chwycić podawane mu wędzidło. Gdy znajdzie się ono już w pysku, zwierzę pomlaska, poukłada je sobie na języku, poprzesuwa, poprzeżuwa i przełknie ślinę.

A co się dzieje podczas jazdy? W poście pod tytułem „
KONTAKT Z KONIEM” jest fragment dotyczący wędzidła. Zacytuję: „Wyobraźcie sobie teraz, że ta siła, czy też energia płynąca z intensywnie pracującego zadu konia jest jak rwący strumyk, który docierając do swobodnego przodu zwierzęcia „prowokuje” go do pociągnięcia wszystkiego, co zostało zanurzone w jego nurcie. Tym czymś jest wędzidło trzymane naszymi „oddanymi” rękoma. Zwierzę napina je na tyle, by delikatnie, dolną szczęką, ciągnąć „pasażera” poprzez wodze za ręce (zob. WĘDZIDŁO W KOŃSKIM PYSKU)”. Pracujący pod jeźdźcem wierzchowiec, będąc rozluźnionym i zrelaksowanym, będzie „produkował” nadmiar śliny, prowokowany nieustannie obecnością wędzidła w pysku. Ponieważ delikatne ciągnięcie dolną szczęką za wodze uniemożliwia „przeżuwanie” i połykanie śliny, pojawia się ona na zewnątrz pyska, w kącikach ust.

Gdy człowiek ma w ustach gumę do żucia, albo cukierka typu landrynka, intensywnie pracuje szczęką, językiem czyli przeżuwa i dzięki temu również połyka ślinę. Gdyby pożądane było, by koń podczas pracy żuł wędzidło, to moim zdaniem przy tej czynności również połykał by ślinę. Wówczas końskie usta byłyby zupełnie suche. W programach przejazdowych w zawodach ujeżdżeniowych jest „figura” zwana „żucie z ręki”. Jest to fragment stępa, w którym jeździec namawia podopiecznego, by w swobodny sposób wyciągnął głowę i szyję w dół. Ten czas zwierzę, które do tej pory jechało na kontakcie, czyli w uproszczeniu ciągnęło wędzidło, powinno wykorzystać na ponowne ułożenie wędzidła, pomlaskanie i przełknięcie śliny. Takie „żucie z ręki” to chwile odpoczynku należące się koniowi podczas każdej pracy. Nie oznacza to jednak, że koń powinien non stop żuć wędzidło. To mielenie językiem spotykane u wielu pracujących koni, to nieudane próby wypchnięcia językiem wędzidła z pyska. Robią to zazwyczaj konie przeganaszowane, które nie uczestniczą w procesie lekkiego naciągania wodzy poprzez ciągnięcie za wędzidło. Nieustanne ocieranie językiem o wędzidło przy jego wypychaniu, stymuluje nadmierną produkcje śliny pewnie ze ślinowych gruczołów językowych. Myślę też, że nieustanne „piłowanie” języka wędzidłem w „szczelnie” zaciśniętej szczęce wierzchowca przez jeźdźca, „pobudzi” nadmierną produkcję śliny. Pojawienie się jej w żaden sposób nie będzie świadczyć o rozluźnieniu konia. Całkowicie suche „wargi” będą miały spięte i zestresowane wierzchowce, które przynajmniej uniknęły „piłowania w buzi”.

Nie bez powodu przytoczyłam na samym początku usłyszaną rozmowę. Często wypowiadane, przez „ekspertów jeździectwa”, stwierdzenia o konieczności ślinienia się koni i konieczności przeżuwania przez nie wędzidła powodują, że adepci sztuki jeździeckiej intensywnie poszukują sposobów, by wywołać owe odruchy. Proszek do prania był żartem i przegięciem, ale nagminne jest poszukiwanie wędzideł z zabawkami czy też smakowych. Sposób poślinienia podopiecznego i ilość „piany” na pysku w żaden sposób nie powinien być wyznacznikiem jakości pracy z koniem. Nie powinien być również celem, do którego człowiek dąży. Może być pewną podpowiedzią przy ocenie stanu psychicznego waszego podopiecznego, ale każde zwierzę swoimi śliniankami może reagować w nieco inny sposób. O tym, czy wasza praca z koniem była prawidłowa, będzie świadczyło wiele innych symptomów. Spokojny, albo przerażony wzrok podopiecznego, rozluźnione, wyraźnie zarysowujące się pod skórą albo spięte i „płaskie” mięśnie konia. Uszy rozluźnione u nasady, lekko odchylone na boki i lekko „klapiące” albo sztywne i nerwowe, wyginane bez przerwy we wszystkie strony. Giętkie, sprężyste stawy, dzięki czemu kroki wierzchowca będą obszerne i miękkie albo sztywne i zaciśnięte, prowokujące krótkie, nerwowe kroki, połączone z szuraniem po nawierzchni.
 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...