piątek, 15 listopada 2013

"ODPOWIEDŹ KONIA"


Przyglądałam się kiedyś pracy pani fizjoterapeutki koni. Rozluźniała ona bardzo spiętą i sztywną klacz. Nie polegało to jednak na ugniataniu mięśni zwierzęcia. Ustawiając i przestawiając jego kończyny, szyję i głowę prowokowała wierzchowca do odpuszczenia niekorzystnych napięć mięśni i stawów. Była inspiracją dla mojego pomysłu pracy z końmi, które nie chcą podawać kopyt do czyszczenia (zob. RÓWNOWAGA KONIA PRZY CZYSZCZENIU KOPYT). Po każdej czynności „namawiającej” zwierzę do współpracy, Pani czekała na właściwy efekt i „odpowiedź konia”. Nie przechodziła do kolejnej czynności zanim nie zobaczyła, że klacz się rozluźniła i zanim bez sprzeciwu pozwoliła ustawić sobie wybraną część ciała w dowolnej pozycji, czy położeniu. Za każdym razem Pani musiała zobaczyć w oczach podopiecznej zadowolenie i spokój. Czekała, aż koń opuści głowę i szyję, która robiła się wówczas miękka jak u szmacianej lalki. Przede wszystkim jednak, Pani czekała na parsknięcie swojej „pacjentki”, które uznawała za ostateczną pozytywną odpowiedź na swoje poczynania, mówiącą: „rozluźniłam się, tak jest dobrze, możemy przejść do kolejnego zadania”.

Takiej właśnie odpowiedzi swojego wierzchowca powinien oczekiwać każdy jeździec podczas wspólnej pracy. W każdym z chodów, pracując nad równowagą konia, jego rozluźnieniem, czy zaangażowaniem zadu, powinniśmy być przekonani, że nasz podopieczny jest gotowy do wykonania kolejnego zadania. A będzie gotowy, jeżeli wykonał wcześniejsze bez oporu, bez jakiegokolwiek problemu, udzielając nam równocześnie „pozytywnej odpowiedzi”. Jeżdżąc kłusem, zanim zagalopujecie, chciejcie poczuć elastyczny grzbiet konia (zob. NAUKA TO DO POTĘGI KLUCZ), wyraźnie i mocno odpychające się od podłoża tylne nogi (zob.ZAWSZE POD GÓRKĘ) i ich wspólny tor marszu z przednimi nogami (zob. UCZUCIE STEROWANIA ZADEM). Pracujcie tak, żeby rozluźnienie i parsknięcie po przejściu do stępa nie było wyrazem ulgi zwierzęcia po „sztywnym, spiętym kłusie”. Kłusie z zadartą głową, obolałymi plecami i zaciśniętą szczęka broniącą się przed zaciągniętymi wodzami. Nie twierdzę, że zawsze uda się doprowadzić do takiego zgrania i współpracy konia i jeźdźca. Jest to trudne przy podstawowych zadaniach i bardzo trudne, gdy wprowadzamy do jazdy nowe ćwiczenia. Wymaga to wiedzy, cierpliwości, czasu oraz chęci, by do tego dążyć. Tragedią jest jednak to, że wielu jeźdźców nie wie, albo nie chce wiedzieć, iż można, albo należy w opisany wyżej sposób „podejść” do jazdy konnej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...