Pisałam już wcześniej o tym, że kiedy prowadzimy konia, on nie powinien iść za nami tylko, jak partner, obok nas. Jednak dla zwierzęcia, które namówiliśmy do takiego sposobu chodzenia, nie od razu zrozumiałe są jego zasady. Nasi ulubieńcy mają spore tendencje do pchania się na człowieka, szczególnie w czasie marszu po łuku. Naukę reguł obowiązujących podczas wspólnego marszu z waszym czworonogiem zacznijcie od uruchomienia swojej przestrzennej wyobraźni i wybudujcie w niej mur między wami, który nigdy nie powinien runąć. Dzięki temu przyjmiecie odpowiednią postawę, która będzie wskazówką dla konia, że każdy powinien trzymać się swojej strony budowli i nie wolno mu wkraczać na wasz teren. „Uzbrojeni” w bacik i cierpliwość musicie „mówić”: „odsuń się” za każdym razem kiedy zwierzę naruszy waszą przestrzeń. Jednak, muskający wierzchowca w bok bacik może, szczególnie na początku nauki, prowokować go do zwiększania tempa. Dlatego musicie włączyć do „rozmowy” informację „nie przyśpieszaj”, taką samą jak w czasie jazdy w siodle, czyli powinniście użyć sygnału „siadaj na kolana” ( zob. DLACZEGO KOŃ NIE SŁUCHA SYGNAŁÓW) a także wstrzymywać konia ciągnąc za wodze z wyobraźni ( zob. WODZE Z WYOBRAŹNI).
Rysunek stworzony przez Cyber Brush
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz