W tym poście po raz kolejny poruszę temat pracy na wędzidle. Do napisania go skłoniła mnie lektura dyskusji na pewnym forum jeździeckim. Dyskusji na temat: „jakie wędzidło?”. Okazało się, że jest tam ponad 300 stron rozważań, jakie wędzidła zafundować różnym koniom. Przeczytałam kilkanaście ostatnich stron i się przeraziłam. Wśród rozważań: czy wędzidło zwykłe, czy pojedynczo czy podwójnie łamane, czy z „wąsami”, czy z kółkami, a może pelham, cyganka albo wędzidło typu D, czy plastikowe, gumowe lub smakowe, i jakiej firmy, były dwa, może trzy nieśmiało rzucone zdania mówiące, że żadne wędzidło nie zastąpi pracy. Tak, wiem, tematem dyskusji było w końcu wędzidło. Jednak rozważania, które tam znalazłam, są dla mnie jednoznaczne z zastanawianiem się jakie wędzidło najlepiej zastąpi brak wiedzy, umiejętności i pracy. Jeźdźcy używają wędzidła jak narzędzia tortur, a rozmawiają o nich jak o cukierkach dla konia – które lepsze i jak podać?
Nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli. Nie twierdzę, że rodzaj wędzidła i jego jakość nie ma wpływu na komfort pracy konia. Ma ogromny wpływ- ale nawet najlepsze wędzidło w rękach dyletanta będzie topornym „łomem”, a najzwyklejsze i najtańsze wędzidło w rękach „artysty” będzie skromnym narzędziem pomagającym tworzyć „dzieło sztuki”.
Lubię rysować, malować akwarelką, jednak wiem, że lubić to za mało. Trzeba mieć talent i warsztat, żeby tworzyć piękne obrazki. Nie każdy jest obdarzony talentem ale mając tego świadomość, trzeba zdobywać wiedzę, uczyć się i stopniowo budować techniczny warsztat, żeby stworzone rzeczy miały artystyczną wartość. Nawet, gdybym dostała do ręki ołówki, farbki, pędzelki i papier z najlepszej firmy i za ciężkie pieniądze, bez wiedzy i warsztatu będę tworzyć bohomazy. Z wiedzą i warsztatem, nawet przy pomocy zwykłego i najtańszego ołówka, stworzę rysunek, który zachwyci. Dokładnie tak samo jest z pomocami jeździeckimi, które dostajemy do dyspozycji, by pracować z podopiecznym. Dokładnie tak samo jest z wędzidłem.
Jedna z dyskutantek na owym forum poszukuje wędzidła dla czteroletniego, bardzo czułego konia z predyspozycjami do Grand Prix. Do tej pory jeździła na zwykłym, pełnym, podwójnie łamanym wędzidle i twierdzi, że tragedii nie ma ale koń zaciska szczękę. Przy dalszej lekturze dowiaduję się, że: „z oparciem się na wędzidle mamy jeszcze problem, co wynika po części z wieku i poziomu wyszkolenia nad którym właśnie pracujemy, a po części z jego wrażliwości, miękkiego pyska i skłonności np. do chowania się za wędzidło”. Autorka wypowiedzi twierdzi, że do tej pory pracowała z koniem nad rytmem i rozluźnieniem ale teraz zaczyna pracę nad kontaktem, a to była od początku słaba strona konia, więc szuka pomocy w lepszym wędzidle.
Zastanawiacie się pewnie co mogło mnie w tej wypowiedzi przerazić? Przede wszystkim fakt, że czterolatek chowa się za wędzidło. Dlaczego konie chowają się za wędzidło? Jest to odruch obronny przed boleśnie działającym wędzidłem. Przed silnie działającymi rękami jeźdźca, których tenże używa do siłowego ściągnięcia głowy i szyi konia w dół albo do wyhamowania zwierzęcia. Nie ma innej opcji. Przegięta szyja konia staje się bardzo obolała a jej ułożenie przysparza zwierzęciu ogromny dyskomfort. Żadne zwierzę nie ustawi tak głowy i szyi bez przyczyny, nie zada sobie bólu bez przyczyny. Koń przegina szyję i ucieka z brodą w kierunku własnej piersi, bo ból zadawany wędzidłem musi być tak duży, że wierzchowiec wybiera ból nieco lżejszy- właśnie ból przegiętej szyi.
Chowanie się konia za wędzidło nie jest żadną tendencją, jak sugeruje uczestniczka forum. To raczej akt desperacji. W przegiętej, przeganaszowanej szyi wszystkie mięśnie są napięte, kręgi szyjne nie wyginają się płynnym łukiem tylko zostają „złamane” pod niewygodnym kątem w środkowej swojej części.
W potylicy koń czuje ból i napięcie, zaciska szczęki. Koń „skraca” szyję chowając ją między łopatki. Ten „ruch” staje się, między innymi, przyczyną całkowitego braku rozluźnienia u nasady szyi. Wierzchowiec taki nie jest w stanie wzmacniać i nabudować mięśni potrzebnych do samodzielnego niesienia szyi. Twierdzenie amazonki, że do tej pory pracowała z koniem nad jego rozluźnieniem i rytmem, świadczy o niewiedzy i braku zrozumienia tego, czym jest owo rozluźnienie wierzchowca. Przy tak ułożonej szyi rozluźnienie się wierzchowca jest niemożliwe. Niemożliwym jest również utrzymanie przez niego rytmu, ponieważ warunkiem wypracowania rytmicznego chodu jest umiejętność konia do samo – niesienia. A przeganaszowane i usztywnione zwierzę nie będzie się „samo niosło”.
Amazonka pisze, że koń ma problem z oparciem się na wędzidle z powodu swojej wrażliwości i miękkiego pyska. Ludzie! Jeźdźcy! Każdy koń jest wrażliwy i ma miękki pysk. Jedyne z czym się zgodzę, to ze zdaniem amazonki, że brak oparcia na wędzidle wynika z jego wieku i poziomu wyszkolenia. Zgodzę się, ponieważ: czterolatek nie jest w stanie pracować przez cały trening na kontakcie. Czterolatek powinien dopiero się tego uczyć. Czterolatek powinien mieć prawo do swobodnego ruchu szyją i głową i do szukania właściwej ich pozycji. Czterolatek z wyciągniętą do przodu szyją powinien uczyć się dopiero łapać wędzidło. Powinien robić to swobodnie i w reakcji na pracę nad zaangażowaniem zadnich nóg do pracy i w reakcji na prężącą w górę pracę grzbietu.
Amazonka pisze, że koń ma problem z oparciem się na wędzidle z powodu swojej wrażliwości i miękkiego pyska. Ludzie! Jeźdźcy! Każdy koń jest wrażliwy i ma miękki pysk. Jedyne z czym się zgodzę, to ze zdaniem amazonki, że brak oparcia na wędzidle wynika z jego wieku i poziomu wyszkolenia. Zgodzę się, ponieważ: czterolatek nie jest w stanie pracować przez cały trening na kontakcie. Czterolatek powinien dopiero się tego uczyć. Czterolatek powinien mieć prawo do swobodnego ruchu szyją i głową i do szukania właściwej ich pozycji. Czterolatek z wyciągniętą do przodu szyją powinien uczyć się dopiero łapać wędzidło. Powinien robić to swobodnie i w reakcji na pracę nad zaangażowaniem zadnich nóg do pracy i w reakcji na prężącą w górę pracę grzbietu.
Zmiana wędzidła w takim przypadku w niczym nie pomoże, ani zwierzęciu, ani jeźdźcowi.
Taki czteroletni koń ma jeszcze duże szanse na „odpracowanie” błędów. Jeździec powinien namówić zwierzę na podniesienie głowy, „wydłużenie” jej, rozluźnienie i noszenie przez jakiś czas w poziomie i swobodnie. I wcale nie oznacza to, że należy wodze wypuścić i zrezygnować z pracy na nich. Jeździec powinien popracować nad swoją umiejętnością regulowania tempa wierzchowca przy pomocy ciała i dosiadu, by móc całkowicie zrezygnować z hamującego działania wodzami.
Właśnie przy tej dyskusji pojawił się „głos” mówiący: „Żadne kiełzno za ciebie nie ujeździ konia, a czterolatek nie może być jeszcze ujeżdżony, te lekcje trzeba odrobić”. Ostateczną konkluzją dyskusji było jednak stwierdzenie, że należy celować w wędzidło grube, wypróbować plastikowe i te z najwyższej półki.
Jeśli chodzi o stosunek amazonki do własnych umiejętności, to refleksji nie było: „Z natury jest to niezwykle wrażliwy koń – np. dużo czasu pracowaliśmy nad tym, aby przejścia w dół były płynne bo wystarczyło że o tym pomyślę, a koń od razu się zatrzymywał, jestem w stanie prowadzić go samym dosiadem, a najsubtelniejsze dotknięcie łydką powoduje reakcję..... Rękę mam bardzo delikatną, spokojną i podążającą za koniem...... Wiem co muszę robić treningowo, aby to (chowanie się za wędzidło) poprawić i sukcesywnie pracuję nad tym.....”.
Musicie zdać sobie sprawę z tego, że koń idący od zadu, prężący grzbiet, poproszony dosiadem o przejście do niższego chodu, będzie wykonywał te przejścia bardzo płynnie. Przy pracującej łydce, która informuje zwierzę o konieczności zaangażowania tylnych kończyn przy tych przejściach, nie jest ono w stanie zahamować gwałtownie i od razu się zatrzymać. Nie jest w stanie tego zrobić na etapie nauki. Czteroletni wierzchowiec, który zatrzymuje się gwałtownie, robi to w reakcji na ból zadany wędzidłem i wciśniętymi w grzbiet pośladkami. Z czasem zaczyna reagować tak na samo wspomnienie bólu. Koń amazonki „odczytując” zachowanie jej ciała, po tym jak pomyśli o przejściu do niższego chodu, reaguje zawczasu, zanim poczuje ból. Reaguje zawczasu po to, by uniknąć bólu.
08 grudzień 2017
P.s. Drodzy czytelnicy. Link do tego posta pojawił się na pewnym forum. Dziękuję. Osoba, która go wstawiła wspomniała o innym wpisie bardzo uogólniając i spłycając sens mojej wypowiedzi. A cytat, który wstawiła, nie jest cytatem z mojego posta tylko jej interpretacją mojej wypowiedzi. Zachęcam do przeczytania i własnej oceny tekstu.
http://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/2017/08/metody-wstepnej-pracy-z-wierzchowcem-i.html
Powiązane posty: http://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/2018/01/mode-konie.html
Gdyby ktoś z czytelników miał ochotę dowiedzieć się jak pracować z koniem bez używania wodzy jako hamulca, to zachęcam zacząć od podstaw:
http://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/2015/02/zatrzymaj-sie-koniu.html
Pozdrawiam. Olga
Taki czteroletni koń ma jeszcze duże szanse na „odpracowanie” błędów. Jeździec powinien namówić zwierzę na podniesienie głowy, „wydłużenie” jej, rozluźnienie i noszenie przez jakiś czas w poziomie i swobodnie. I wcale nie oznacza to, że należy wodze wypuścić i zrezygnować z pracy na nich. Jeździec powinien popracować nad swoją umiejętnością regulowania tempa wierzchowca przy pomocy ciała i dosiadu, by móc całkowicie zrezygnować z hamującego działania wodzami.
Właśnie przy tej dyskusji pojawił się „głos” mówiący: „Żadne kiełzno za ciebie nie ujeździ konia, a czterolatek nie może być jeszcze ujeżdżony, te lekcje trzeba odrobić”. Ostateczną konkluzją dyskusji było jednak stwierdzenie, że należy celować w wędzidło grube, wypróbować plastikowe i te z najwyższej półki.
Jeśli chodzi o stosunek amazonki do własnych umiejętności, to refleksji nie było: „Z natury jest to niezwykle wrażliwy koń – np. dużo czasu pracowaliśmy nad tym, aby przejścia w dół były płynne bo wystarczyło że o tym pomyślę, a koń od razu się zatrzymywał, jestem w stanie prowadzić go samym dosiadem, a najsubtelniejsze dotknięcie łydką powoduje reakcję..... Rękę mam bardzo delikatną, spokojną i podążającą za koniem...... Wiem co muszę robić treningowo, aby to (chowanie się za wędzidło) poprawić i sukcesywnie pracuję nad tym.....”.
Musicie zdać sobie sprawę z tego, że koń idący od zadu, prężący grzbiet, poproszony dosiadem o przejście do niższego chodu, będzie wykonywał te przejścia bardzo płynnie. Przy pracującej łydce, która informuje zwierzę o konieczności zaangażowania tylnych kończyn przy tych przejściach, nie jest ono w stanie zahamować gwałtownie i od razu się zatrzymać. Nie jest w stanie tego zrobić na etapie nauki. Czteroletni wierzchowiec, który zatrzymuje się gwałtownie, robi to w reakcji na ból zadany wędzidłem i wciśniętymi w grzbiet pośladkami. Z czasem zaczyna reagować tak na samo wspomnienie bólu. Koń amazonki „odczytując” zachowanie jej ciała, po tym jak pomyśli o przejściu do niższego chodu, reaguje zawczasu, zanim poczuje ból. Reaguje zawczasu po to, by uniknąć bólu.
08 grudzień 2017
P.s. Drodzy czytelnicy. Link do tego posta pojawił się na pewnym forum. Dziękuję. Osoba, która go wstawiła wspomniała o innym wpisie bardzo uogólniając i spłycając sens mojej wypowiedzi. A cytat, który wstawiła, nie jest cytatem z mojego posta tylko jej interpretacją mojej wypowiedzi. Zachęcam do przeczytania i własnej oceny tekstu.
http://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/2017/08/metody-wstepnej-pracy-z-wierzchowcem-i.html
Powiązane posty: http://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/2018/01/mode-konie.html
Gdyby ktoś z czytelników miał ochotę dowiedzieć się jak pracować z koniem bez używania wodzy jako hamulca, to zachęcam zacząć od podstaw:
http://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/2015/02/zatrzymaj-sie-koniu.html
Pozdrawiam. Olga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz