Napisała do mnie ostatnio czytelniczka, korzystając z gadżetu: „wyślij wiadomość”, zainstalowanym na moim blogu. Próbowałam odpisać na maila podanego jako nadawczy ale otrzymywałam informację od poczty, że z przyczyn technicznych moja wiadomość nie została dostarczona. Postanowiłam więc odpowiedzieć amazonce pisząc post na bloga. Pytanie amazonki dotyczyło ułożenia stopy w strzemieniu – ułożenia z piętą w dół. Temat przerobiony jest w internecie setki razy. Podejrzewam jednak, że porady, które można tam znaleźć owej amazonce nie pomogły. Nie wiem czy uda mi się wymyślić poradę, której nie ma jeszcze w necie. Ale spróbuję pomóc.
W korespondencji przysłanej do mnie czytelniczka napisała: „...od jakiegoś czasu szukam ćwiczeń na rozciągniecie ścięgien z tyłu pięty, by moja stopa mogła układać się dobrze w strzemieniu (nie zadzierała się)...” Problem z internetowym udzielaniem porad polega głównie na tym, że opieram je na wyobrażeniu sobie problemu. Wyobrażeniu, przede wszystkim, dosiadu osoby pytającej ale też sposobu w jaki pracuje z koniem. Zapewne dość często wyobraźnia podpowiada mi wizję nie dokładnie odzwierciedlającą rzeczywistość. Mimo tego mam nadzieję, że moja odpowiedź będzie pomocna.
Justyno, Twoje problemy nie biorą się z nierozciągniętych ścięgien z tyłu pięty. Podejrzewam, że przyczyną problemów z ułożeniem stóp w strzemionach są zbyt wysoko zadarte kolana podczas siedzenia w siodle. Zadzieranie kolan zaś jest efektem trzymania się kolanami siodła albo mocno zaciśniętych pachwin. Żeby zrozumieć o co mi chodzi usiądź na krześle jak na koniu – okrakiem. Trzymaj oparte na podłodze pełne stopy. Powiedzmy, że podłoga to są strzemiona i nie chcesz od nich oderwać całych stóp. Potem podciągnij w górę kolana. Efektem tego ruchu będzie oderwanie pięt od podłogi i zadarcie ich w górę. Siedząc w siodle człowiek musi prawidłowo ustawić całe nogi, żeby stopy układały się w strzemionach bez zadzierania pięt. Zanim jednak zaczniesz układać nogi sprawdź, czy siodło leży na koniu w równowadze. Źle ułożone siodło uniemożliwia pracę nad poprawieniem dosiadu.
Co to znaczy, że siodło jest w równowadze? Pisałam o tym w poście pod tytułem: „Rząd koński”.
Po założeniu siodła na grzbiet konia w wyobraźni puść niewielką piłeczkę, żeby toczyła się od łęku do łęku. Kończąc turlanie piłka powinna zatrzymać się dokładnie na środku siedziska siodła. Wówczas leży ono na koniu w równowadze. Jeżeli piłeczka zatrzyma się bliżej przedniego albo tylnego łęku, to ułożenie siodła musisz poprawić przez podłożenie odpowiednich podkładek albo zmienić siodło na takie, które leży w równowadze.
Zastanawiasz się pewnie: dlaczego ściskanie i trzymanie się siodła „podnosi” pięty w górę? Siodło na grzbiecie konia zwęża się ku górze. Ściskanie stożka czymkolwiek z dwóch stron będzie powodowało ślizganie się tego czegoś w górę. Wyobraź sobie, że chcesz szczypcami chwycić przedmiot przypominający kształtem namiot. Chwycić na tyle mocno, żeby go podnieść. Im mocniej będziesz ściskała szczypce, tym mocniej ich ramiona będą ślizgały się po bokach przedmiotu w górę. Kolana jeźdźca nie „podejdą” wprawdzie na sam szczyt siodła ale na pewno na tyle, żeby utrudnić ułożenie stopy w strzemieniu. Żeby kolana mogły zjechać po tybinkach w dół, jak po zjeżdżalniach, muszą rozluźnić ucisk.
A co z zaciśniętymi pachwinami? Wyobraź sobie, że jesteś książką. Twoje pachwiny to środek otwartej książki. Podczas pracy w siodle książka powinna jak najmocniej otwierać swoje obie części - jak do czytania. Czyli, że kąt między jej częściami powinien być rozwarty. Bliższy 180° niż 90°. Większość jeźdźców zamyka książkę, zaciska środek czyli pachwinę. Skoro zamykają się uda, to ciągną tym samym kolana w górę.
Wracam do ćwiczenia na krześle. Przy podciąganiu i obniżaniu kolana zwróć uwagę na swoje stawy skokowe. Im wyżej trzymasz kolana tym bardziej otwarty jest kąt między stopą a przodem dolnej części Twojej nogi. Przy postawieniu na ziemi całej stopy ten kąt zamyka się. Zrób kolejny ruch- siedząc na krześle cofnij stopy mocno do tyłu, bez zadzierania pięt. Cofnij aż pod swoje pośladki. Kolana Twoje „zejdą” wówczas jeszcze niżej, a wcześniej wspomniany kąt jeszcze mocniej się zmniejszy. Co czujesz? Pewnie dyskomfort i lekki ból wzdłuż kości piszczelowej i we wspomnianym zgięciu. Człowiek podczas pracy na koniu podświadomie chroni się przed tym dyskomfortem. Niestety sport wymaga poświęceń. Musisz, mimo bólu, cofać łydki do tyłu, obniżać kolana i pozwolić na mocne zgięcie stawów skokowych. Po jakimś czasie dyskomfort minie. Minie, gdy rozciągną się mięśnie i ścięgna w całych nogach. Człowiek podświadomie chroni się przed bólem i zadziera pięty. Spróbuj nad tym podświadomym odruchem zapanować.
Kolejną przyczyną zadzierania pięt jest sposób pracy z koniem. Sposób przekazywania mu sygnałów łydkami poprzez dźganie piętami. Laik czytający ostatnie zdanie pomyśli, że napisałam jakąś bzdurę. Jednak, o ironio, zdanie „mówi” o prawdziwej sytuacji dotyczącej, niestety, bardzo wielu jeźdźców. Wszyscy instruktorzy i trenerzy jeździectwa podczas pracy z parą jeździec – koń wydają polecenie: działaj łydkami”. Nigdy nie słyszałam polecenia: działaj piętą”, a większość jeźdźców próbuje rozmawiać z wierzchowcem wbijając mu owe pięty między żebra. Prawda jest też taka, że ci sami instruktorzy i trenerzy, o których wspomniałam wyżej, rzadko korygują ten błąd jeźdźców. Mało tego, szkoleniowcy sami wbijają koniom pięty w boki ciała, szczególnie przy trudniejszych figurach ujeżdżeniowych. Im mniej koń reaguje na sygnały, tym mocniej jeźdźcy zadzierają pięty, żeby wzmocnić siłę pchania. Nie mówiąc o pomocy w postaci ostróg. Pracę pomocami przekazującymi prośby zwierzęciu można porównać do zwykłej ludzkiej rozmowy. Siłowe działanie piętami i ostrogami nie jest już rozmową. Jest kłótnią polegającą na tym, że jeździec niemiłosiernie się wydziera i przechodzi do „rękoczynów”, a koń zatyka uszy i stawia opór. Nawet, gdy wierzchowiec wykona w końcu polecenie, to nie dlatego, że je zrozumiał. Zrobi to, bo zostanie pchnięty i przymuszony poprzez zadawanie bólu. Rozwiązaniem tego problemu jest długa i trudna praca nad sposobem porozumiewania się ze zwierzęciem poprzez dialog. A najlepsza jest taka rozmowa, którą można porównać do subtelnego szeptu. O takim sposobie rozmowy między człowiekiem i koniem jest cały mój blog.
Jeżeli nie używasz Justyno pięt do przekazywania poleceń swojemu podopiecznemu, to w ułożeniu stóp w strzemionach może pomóc Tobie wyobraźnia. Wyobraź sobie, że podczas jazdy wierzchem masz przyczepione do stóp rolki, a Twoje nogi sięgają do podłoża. Stań wyraźnie pełnymi stopami, wszystkie kółka rolek muszą tak samo przylegać do powierzchni na której stoisz. Nie odrywaj od podłoża i nie podnoś ostatniego kółka do góry, ale też nie wciskaj go w ziemię. Nie pozwól, żeby rolki uciekały do przodu. Gdybyś naprawdę jechała na rolkach, to „ucieczka” stóp z rolkami do przodu oznaczałaby dla Ciebie upadek do tyłu. Ważne jest też, żebyś nie blokowała zgiętych stawów nóg (skokowych i kolanowych) i pozwoliła pracować im na zasadzie sprężyny.
Kolejną przyczyną zadzierania pięt jest sposób pracy z koniem. Sposób przekazywania mu sygnałów łydkami poprzez dźganie piętami. Laik czytający ostatnie zdanie pomyśli, że napisałam jakąś bzdurę. Jednak, o ironio, zdanie „mówi” o prawdziwej sytuacji dotyczącej, niestety, bardzo wielu jeźdźców. Wszyscy instruktorzy i trenerzy jeździectwa podczas pracy z parą jeździec – koń wydają polecenie: działaj łydkami”. Nigdy nie słyszałam polecenia: działaj piętą”, a większość jeźdźców próbuje rozmawiać z wierzchowcem wbijając mu owe pięty między żebra. Prawda jest też taka, że ci sami instruktorzy i trenerzy, o których wspomniałam wyżej, rzadko korygują ten błąd jeźdźców. Mało tego, szkoleniowcy sami wbijają koniom pięty w boki ciała, szczególnie przy trudniejszych figurach ujeżdżeniowych. Im mniej koń reaguje na sygnały, tym mocniej jeźdźcy zadzierają pięty, żeby wzmocnić siłę pchania. Nie mówiąc o pomocy w postaci ostróg. Pracę pomocami przekazującymi prośby zwierzęciu można porównać do zwykłej ludzkiej rozmowy. Siłowe działanie piętami i ostrogami nie jest już rozmową. Jest kłótnią polegającą na tym, że jeździec niemiłosiernie się wydziera i przechodzi do „rękoczynów”, a koń zatyka uszy i stawia opór. Nawet, gdy wierzchowiec wykona w końcu polecenie, to nie dlatego, że je zrozumiał. Zrobi to, bo zostanie pchnięty i przymuszony poprzez zadawanie bólu. Rozwiązaniem tego problemu jest długa i trudna praca nad sposobem porozumiewania się ze zwierzęciem poprzez dialog. A najlepsza jest taka rozmowa, którą można porównać do subtelnego szeptu. O takim sposobie rozmowy między człowiekiem i koniem jest cały mój blog.
Jeżeli nie używasz Justyno pięt do przekazywania poleceń swojemu podopiecznemu, to w ułożeniu stóp w strzemionach może pomóc Tobie wyobraźnia. Wyobraź sobie, że podczas jazdy wierzchem masz przyczepione do stóp rolki, a Twoje nogi sięgają do podłoża. Stań wyraźnie pełnymi stopami, wszystkie kółka rolek muszą tak samo przylegać do powierzchni na której stoisz. Nie odrywaj od podłoża i nie podnoś ostatniego kółka do góry, ale też nie wciskaj go w ziemię. Nie pozwól, żeby rolki uciekały do przodu. Gdybyś naprawdę jechała na rolkach, to „ucieczka” stóp z rolkami do przodu oznaczałaby dla Ciebie upadek do tyłu. Ważne jest też, żebyś nie blokowała zgiętych stawów nóg (skokowych i kolanowych) i pozwoliła pracować im na zasadzie sprężyny.
Bardzo pomocny tekst! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pozdrawiam. Olga
UsuńBrawo w punkt
OdpowiedzUsuń