Pierwszy post z serii: ćwiczenia przygotowujące do galopu, zakończyłam namawiając do szukania równowagi w pozycji pól-siadu i stojąc, w wyprostowanej postawie, w strzemionach. „Nie trzymając się rękami wodzy ani nie trzymając się siodła rękami czy kolanami, stańcie w strzemionach. Znajdźcie taką pozycję dla własnych nóg, żeby swobodnie i bez napięć ciała, dla utrzymania się nad siodłem, móc przybrać wyprostowaną pozycję ciała. Wasze ręce powinny być mocno wysunięte do przodu i „udawać”, że trzymają wodze. Ręce z cofniętymi łokciami pozwalają na zaciskanie pach i na utrzymywanie równowagi przy pomocy napięcia mięśni. Ze stojącej pozycji „przejdźcie” w pozycję pół-siadu, nadal bez przytrzymywania się czegokolwiek i z rękami wysuniętymi przed siebie. Potem powróćcie do pozycji stania w strzemionach z wyprostowaną postawą. I tak na zmianę”. Znajdźcie życzliwą osobę, która poprowadzi waszego wierzchowca, z wami na grzbiecie, na lonży w stępie i kłusie. Jak się domyślacie waszym zadaniem będzie powtórzenie wyżej zacytowanego ćwiczenia w tych dwóch chodach. Podzielcie sobie te ćwiczenia na etapy.
1
Podczas pierwszego etapu, ćwiczcie tylko utrzymanie równowagi. Ważne jest, by utrzymanie obu pozycji, czyli postawy wyprostowanej i pół-siadu, nie odbywało się kosztem spinania mięśni i usztywniania stawów. Ręce w żaden sposób nie powinny „uczestniczyć” w „łapaniu” czy szukaniu równowagi, w obu tych pozycjach. Równowagę nad siodłem musicie utrzymać dzięki prawidłowemu ułożeniu nóg, dzięki sprężystej pracy ich stawów i dzięki balansowaniu tułowiem.
2
W drugim etapie ćwiczenia, gdy poczujecie się swobodnie w każdej z tych pozycji, gdy poczujecie, że nie grozi wam utrata równowagi, spróbujcie wykonywać rękoma różne ruchy. Żaden ruch ręką nie może zaburzyć waszej równowagi. Ręce muszą pracować niezależnie od ciała i bez jego udziału. Równowaga ciała musi zostać zachowana bez udziału rąk i bez względu na ich ruchy. Każdy może wykazać się własną inwencją i wymyślić ćwiczenia dla swoich rąk. Ja podpowiem trzy ruchy, które obowiązkowo muszą zagościć w tym ćwiczeniu. Ruch ręką udający piłowanie: ręka do przodu-ręka do tyłu. Drugi ruch to przesunięcie ręki w bok, przypominające gest zapraszający do wejścia. Trzeci to niezbyt wysokie podnoszenie rąk w górę z gestem przypominającym wytrzepywanie czegoś z worka. Wykonujcie te ruchy w różnych konfiguracjach: 1)jedna ręka stabilna-druga pracuje, 2)obie pracują równocześnie 3)potem naprzemiennie.
3
Trzeci etap to wykonywanie tych wszystkich ćwiczeń podczas przejść konia stęp-kłus, kłus-stęp. Na początek poproście pomagającą wam osobę, żeby to ona egzekwowała od wierzchowca oba przejścia. Potem o przejścia do kłusa „proście” wierzchowca sami. Czyli do opisanych wyżej czynności dodajcie pukanie łydkami. Swobodne wykonanie tych ćwiczeń wymaga ciężkiej i żmudnej pracy. Wielu jeźdźców, mimo braku umiejętności ich wykonania stwierdzi, że do niczego nie są one potrzebne. I tu się mylą. Te ćwiczenia wzmocnią mięśnie i stawy waszych nóg. Nauczą szukać utraconej równowagi poprzez poprawianie układu waszych dolnych kończyn, bez pomocy górnych. Te ćwiczenia nauczą was nie przytrzymywać się wodzy, a tym samym końskiego pyska, po utracie równowagi. Nauczą was pracować wodzami bez równoczesnego utrzymywania dzięki nim równowagi. Niestety większość jeźdźców przekazując informacje zwierzęciu poprzez wodze, równocześnie trzyma się ich. Ćwiczenia te nauczą was, że nie trzeba angażować ciała do pracy wodzami, że nie trzeba odciągać boku swojego ciała do tyłu przy ruchu ręką. Nauczą, że nie trzeba przy pracy wodzami napinać mięśni nóg i wypychać stopy wraz całą nogą do przodu. Bez tych umiejętności wasz podopieczny nie będzie traktował pracy wędzidłem jako źródła informacji. Wędzidło będzie dla niego „przyborem” do niesienia, zadającego ból, ciężaru.
4
Kolejne ćwiczenia to przejścia z kłusa do niższego chodu. Ale nie takie zwykłe. Ich podstawą będzie działanie mięśni brzucha i łydek jeźdźca „przeciw” sobie. Działanie jak w ćwiczeniu pierwszym, w poście „gdy koń nie maszeruje”.Pierwsze przejście to „zaanglezowanie” konia do stępa. W tym ćwiczeniu jeździec powinien „poprosić” swojego wierzchowca o przejście z kłusa do niższego chodu, rozciągając swoje mięśnie brzucha. Pomocą w tej pracy powinno być także coraz wolniejsze anglezowanie jeźdźca, jak również postawa jego ciała, sugerująca chęć coraz wolniejszego poruszania się. Można ewentualnie użyć lekkie, krótkie i powtarzane szarpnięcia wodzami, imitujące klepnięcie wędzidłem w końską pierś. Nie chodzi też tylko o to,by zwierzę przeszło do stępa od tak nietypowych w jeździectwie sygnałów. Chodzi o to, żeby zrozumiało te sygnały jako zwalniające i wykonało polecenie przy pracujących nieustannie łydkach jeźdźca. Nad czym owe łydki mają pracować? Wyobraźcie sobie, że wasz podopieczny jest człowiekiem, z którym maszerujecie „gęsiego” czyli jeden za drugim. Konie wolą maszerować za waszymi plecami. Tam „czują się” mniej kontrolowane. A już z upodobaniem chowają się za plecy jeźdźca podczas przejść z jednego chodu w drugi. Łydki jeźdźca muszą „prosić” zwierzę, by nieustannie maszerowało „na czele pochodu”. Będziecie w ten sposób ćwiczyć zaangażowanie końskiego zadu do pracy, wzmacniać mięśnie zadu i grzbietu zwierzęcia. Pomożecie mu również tym ćwiczeniem zrozumieć, iż ciężar ciała „powinny nieść” przede wszystkim zadnie kończyny.
Drugie przejście do stępa poćwiczcie bez anglezowania, w pozycji pół-siadu. Trzecie stojąc w strzemionach. Zasada przejścia musi być ta sama co wyżej. Postawa ciała, mięśnie brzucha, lekkie „klepnięcia wędzidłem” i praca łydek.
Poćwiczcie również przejścia ze stępa do pozycji „stój”, korzystając z tych samych pomocy. Oczywiście w pozycji pół-siadu i stojąc w strzemionach.
5
Kolejne ćwiczenia będą uczyły waszego wierzchowca prawidłowej reakcji na „prośby” przekazywane waszymi łydkami. Was za to nauczą „artykułować” te „prośby” pukającymi łydkami. Do tego ćwiczenia potrzebne będą drążki, z których ułożycie sobie dość długą, prostą i niezbyt szeroką ścieżkę. Waszym zadaniem będzie bardzo świadome prowadzenie konia podczas jazdy tą ścieżką. Prowadzenie przy prawej albo lewej krawędzi ścieżki. Każdy przejazd ścieżką będzie miał jednak inny „scenariusz”. Wjeżdżacie w ścieżkę z zakrętu ale nie byle jak, byle wjechać. Rozpoczynając łuk po przeciwległej stronie ujeżdżalni już planujecie przy której granicy ścieżki macie zamiar ją przebyć. Załóżmy, że przy zewnętrznej. W związku z tym, musicie wjechać w nią przy samym początku pierwszego zewnętrznego drążka.
Najazdy i całe ćwiczenie zróbcie oczywiście w pół-siadzie, potem jadąc na stojąco. Ćwiczenia w tych dwóch pozycjach dają gwarancję, że nie będziecie „pomagać” zwierzęciu w wykonaniu polecenia, pchając je swoim ciałem i cisnąc biodrami. Wierzchowca nakierowują wasze łydki. Jednak one również nie mają pchać podopiecznego, nie mają go spychać ani naciskiem utrzymywać przy wybranej granicy ścieżki. Aktywnie pukające łydki mają informować konia, czego od niego oczekujecie. Wasze informacje przekazywane łydkami „nakierowują” konia na właściwy tor: „przesuń się w prawo, przesuń się w lewo”, ale również „utrzymują” na wyznaczonej trasie: „nie odsuwaj się od krawędzi, nie przekraczaj tej granicy”. Żeby ćwiczenie miało swoją wartość, musicie mięśniami brzucha i postawą ciała pilnować, żeby wierzchowiec nie przyspieszał po sygnałach dawanych łydkami. Kolejność użycia sygnałów powinna być taka: „1) uwaga koniu skup się, teraz poproszę cię o lekkie przesunięcie się, więc nie przyspieszaj. 2) Przesuń się.” Oczywiście jeżeli podopieczny popełni błąd i mimo wszystka przyspieszy, należy zwolnić i wyregulować tempo. Przy tym ćwiczeniu konieczne jest nietypowe dla typowego jeździectwa używanie wodzy. Ważne, a nawet bardzo ważne jest, żeby wodze nie uczestniczyły w ustawianiu konia i nie brały udziału w przekazywaniu „prośby”: „przesuń się” albo „polecenia” utrzymującego na ścieżce: „nie przesuwaj się”. Wodzami możecie tylko pomóc sobie w „procesie” skupiania zwierzęcia – lekkie szarpnięcia, które mają imitować klepnięcie w pierś wierzchowca. Lekko pracując wodzami, powinniście pilnować prostego ustawienia szyi i głowy konia. Prosta szyja wierzchowca jest kolejnym warunkiem poprawności ćwiczenia. Proponuję też wykonać te przejazdy z szeroko rozstawionymi wodzami po to, by nie kusiło was użycie ich w celu przepychania konia. Konieczne jest odsuniecie daleko od szyi zwierzęcia przynajmniej wewnętrznej wodzy. Takie oddalenie wodzy da wam odpowiedź, jak bardzo wasz podopieczny słucha albo nie słucha waszej wewnętrznej łydki. Pamiętajcie, że jeżeli nie słucha- to „zamknięcie” wodzy i przyłożenie jej do szyi wierzchowca w geście spychającym, zniweczy próby nauczenia wierzchowca „respektu” dla tej pomocy.
6
Kolejne ćwiczenia to kolejne przejazdy ścieżką z drążków. Tylko tym razem po wjeździe przy wybranej granicy, „poproście” wierzchowca o przesunięcie się do przeciwległej. Sygnały dawane łydkami, wodzami i ciałem- takie jak w poprzednim ćwiczeniu. Łącznie z szeroko rozstawionymi wodzami.
7
Dopiero, kiedy opanujecie prowadzenie konia przy pomocy łydek, bez udziału pchających wodzy w pół-siadzie i na stojąco, wykonajcie wszystkie ćwiczenia z tego postu anglezując w kłusie i w kłusie ćwiczebnym. Proponuję, żeby podczas kłusa ćwiczebnego stopy oparte były w strzemionach. Wykonanie tych ćwiczeń w kłusie ćwiczebnym bez strzemion to łatwiejsza opcja, czyli takie trochę „oszustwo”.CDN
Powiązane posty:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz