Uruchomcie wyobraźnię i zobaczcie w niej konia, który zbudowany jest z czterech połączonych naczyń z wodą. W czasie jazdy, a szczególnie przy zmianie tempa, prędkości, rodzaju chodu, na zakrętach, przy nierównościach terenu, płyn przelewa się i część naczyń przepełnia, inne pozostawia niedopełnione. Zadaniem jeźdźca jest prowadzić konia tak, żeby poziom wody w naczyniach był zawsze równy. Wydawałoby się, że mamy do dyspozycji zbyt mało pomocy, żeby tak z wierzchowcem „rozmawiać”. Jeżeli jeżdżąc zaczniemy myśleć „co chcę od konia uzyskać i czego od niego oczekuje”, żeby poprawić jego warunki fizyczne, okaże się, że mamy wystarczający zasób sygnałów. Kiedy np. czujemy, że zwierzę na zakręcie zbyt mocno pcha się na naszą nogę, wyobrażamy sobie, że chcemy przelać płyn z wewnętrznych naczyń do zewnętrznych i działamy „pomocami” tak, jakbyśmy chcieli tą właśnie myśl, na migi jemu przekazać. Nasze łydki mogą „powiedzieć” dużo więcej poza „jedź”, a wodze dużo więcej po za ”stój”. Zresztą, one w ogóle nie powinny tego mówić.
Rysunek stworzony przez Cyber Brush
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz