Jak wszyscy wiemy, konie to bardzo płochliwe zwierzęta. Jak myślicie? W jakich warunkach taki przestraszony wierzchowiec nauczy się ufać człowiekowi? Może wtedy, gdy pozwolimy mu jakiś czas biegać z dala od "potwora"? Może wówczas, kiedy stworzymy mu możliwość oswojenia się z nim na odległość, pozwolimy żeby o nim zapomniał zajęty pracą i skupianiem się na jeźdźcu? Wtedy, kiedy przeprowadzimy czy podprowadzimy zwierzę w ręku, damy zaspokoić ciekawość? Ponieważ, wbrew pozorom, konie są ciekawskie. Czy może zaufa wówczas, gdy jest zmuszany do przełamania strachu siłą i poprzez zadawanie bólu? Przy takich "sygnałach" końskie "myślenie" jest takie: boję się, czuję ból, więc słusznie się boję. Owszem, koń w końcu podejdzie tam gdzie żąda jeździec ale tylko dla tego, że w którymś momencie zacznie bać się bardziej jego niż "potwora". Nie wróży to jednak przyjaźni ani przyjemnej pracy.
Rysunek stworzony przez Cyber Brush
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz