sobota, 4 sierpnia 2018

RÓWNOWAGA KONIA – PRZÓD/TYŁ



Znalazłam w internecie pytanie: „Jak rozluźnić lewą stronę konia? Jest bardzo spięty, nie chce zbytnio na nią skręcać i tuli się do prawej strony”. Wbrew pozorom, problemy ze skręcaniem konia w którąś ze stron są dość częste. Sporo pytań o przyczynę takiego stanu rzeczy znajdziecie w grupach i na forach dyskusyjnych. Jeźdźcy zazwyczaj szukają prostych przyczyn takiego stanu rzeczy i szukają prostych rozwiązań na ich poprawę:

-„Możliwe jest to, że ma przeciążoną przez wsiadanie”


-„Czyli wsiadać od prawej?”

-„No jak wsiadasz z ziemi to powinno się wsiadać też czasem z prawej, żeby nie obciążać lewej strony, może koń jest obciążony za bardzo na lewej stronie i go coś boli, w tym wypadku polecam dokładne obejrzenie konia przez fizjoterapeutę”.

-„Dobry fizjo to jest pierwsze i być może najbardziej trafne podejście do tej sprawy. Mogą to być spięcia mięśni których koń sam sobie nie rozluźni i potrzebna jest fachowa ręka”.

W przypadku, gdy koń jest bardzo spięty i obolały, każda fachowa porada i działanie fizjoterapeuty będzie bezcenna. Jednak podstawowym pytaniem nurtującym jeźdźca powinno być: - dlaczego mój koń jest tak spięty i sztywny, że aż nie jest w stanie skręcić w jedną ze stron? Jeżeli jeździec nie umie odpowiedzieć sobie na to pytanie, to warto posłuchać takiej porady: „Najpierw przebadaj konia, a później musisz mieć dobrego trenera, który was z tego wyprowadzi. Ja myślę, że to jest jedynie kwestia treningu”.

Jeżeli już wykluczycie wszelkie zdrowotne przyczyny oporu zwierzęcia przed wykonaniem ćwiczenia, to możecie założyć, że przyczyną są napięcia mięśni i sztywność ciała spowodowane błędami w pracy wierzchowca i z wierzchowcem. A najczęstszym błędem jest praca na koniu, którego równowaga ciała jest mocno zaburzona. Przy braku równowagi wierzchowiec zawsze będzie spinał mięśnie, blokował ruch stawów i usztywniał ciało.

Brak równowagi konia może być przyczyną wielu jego zachowań. Zachowań, które człowiek określiłby mianem nieprawidłowych. Na przykład sytuacja z takiego pytania: „Jadę sobie np. galopem po ścianie i wszystko jest okey. Trzymam konia na wodzach, ale nie za mocno i pilnuję, aby nie skręcał, ani nie zwalniał. Wszystko jest dobrze, ale tylko przez chwilę ponieważ później koń, zaczyna mi cały czas wjeżdżać do środka, pomimo tego, że ja cały czas próbuje go trzymać na ścianie. Wyrywa mi się do środka i nie mam pojęcia co zrobić”. Przy braku równowagi i przeciążeniu przodu ciała, konie pędzą albo się wloką. Nie dają się zatrzymać albo trzeba je pchać. Przy braku równowagi wierzchowce nie są w stanie wyregulować rytmu i tempa pod „dyktando” jeźdźca i opiekuna. Przy braku równowagi zwierzęta wiszą na wodzach albo chowają się za wędzidło (przeganaszowanie), ścinają łuki albo wypadają na zewnątrz zakrętu.

Trzy lata temu napisałam post na temat równowagi konia. Zapraszam do przeczytania. Do zrozumienia kwestii równowagi potrzebne jest wyobrażenie trzech płaszczyzn, które „przecinają” ciało konia. Pierwsza to pionowa płaszczyzna dzieląca konia na przód i tył, druga również pionowa, to płaszczyzna dzieląca konia wzdłuż kręgosłupa, na część prawą i lewą. Trzecia płaszczyzna jest pozioma i dzieli konia na dół i górę – „podwozie” i „nadwozie”. 


W wymienionym poście piszę właśnie o tych płaszczyznach. Jednak bez wypionowania powierzchni dzielącej konia na przód i tył, nie będziemy w stanie namówić podopiecznego do skorygowania równowagi bocznej.

Niestety, z moich obserwacji wynika, iż większość koni pracuje w takim układzie ciała, że owa powierzchnia (nazwijmy ją powierzchnia przód/tył) pochyla się w przód. Jest prosta ale nie jest ustawiona w pionie. Przy pracy nad poprawianiem równowagi, nad namówieniem konia do odciążenia przodu ciała, jeźdźcy popełniają wiele błędów. Po pierwsze - podtrzymują przeciążony przód konia. Trzymanie i utrzymywanie w rękach tego ciężaru utwierdza zwierzę w przekonaniu, że może i powinno się opierać ciężarem na wędzidle. Człowiek powinien czuć w rękach ciężar niewiele większy od ciężaru wodzy i wędzidła. Każdy większy ciężar w dłoniach powinien być odczytany jako sygnał mówiący o konieczności skorygowania równowagi podopiecznego. Jednak ten brak ciężaru na wodzach sygnalizuje o pionowym ustawieniu „płaszczyzny przód/tył” tylko wówczas, gdy koń nie jest schowany za wędzidło. Wierzchowiec przeganaszowany nie obciąża rąk jeźdźca, bo nie ma na to technicznych możliwości. Jednak przeciążony przód pozostaje takim jaki był. Różnica jest taka, że ciężar „pochylonej płaszczyzny przód/tył”niosą wówczas napięte do granic możliwości mięśnie przodu ciała i zablokowane stawy zwierzęcia. Błędem jest również całkowite oddawanie i praca na luźnych i zwisających wodzach. Tak, jak w przypadku przeganaszowania, ciężar „pochylonej płaszczyzny przód/tył” przejmują wówczas mięśnie i stawy przodu ciała konia.

Wydawałoby się, że skoro „płaszczyzna przód/tył” pochyla się w przód, to najlepszym rozwiązaniem byłoby przyciągnięcie jej wodzami do siebie. Jednak wodze i ręce człowiek powinien oddawać do przodu – do dyspozycji podopiecznemu (zachowując kontakt z jego pyskiem). Żeby wypionować ową powierzchnię, nie należy przeciągać górnej jej krawędzi w tył, tylko ją przytrzymać i podjechać w przód dolną krawędzią. A ta dolna krawędź znajduje się przy samej ziemi. Górną krawędź wyobraźcie sobie na wysokości waszych ramion. Jednak nie same ramiona powinny być zaangażowane w przytrzymywanie owej powierzchni. Bierze w tym udział całe nasze ciało - począwszy od prawidłowo ułożonych nóg w strzemionach, których to ułożenie pozwoli zaprzeć się na „podłożu”. Punktem oparcia, czy raczej bardziej zaparcia dla pracy plecami, nie powinno być siodło. Człowiek siedzi w siodle wyraźnie i głęboko ale ciężar ciała musi zostawić na strzemionach. Wiem, że to dość spora sztuka stanąć w strzemionach, gdy czuje się siedzisko pod pośladkami. Trzeba jednak nauczyć się nie siedzieć na nim mimo, że dotyka naszego krocza i ud. Niestety, jest to niezbędna umiejętność do pracy nad namawianiem konia do zrównoważenia ciała. Kiedy już jeździec zaprze się na strzemionach, to w przytrzymaniu górnej krawędzi płaszczyzny biorą udział całe plecy – od odcinka krzyżowego do ramion. (Zob. Wodze z wyobraźni)

Z dolną krawędzią „płaszczyzny przód/tył” rozmawiają łydki jeźdźca. Musi być to praca bardzo intensywna. Żeby zrozumieć jak intensywnie mają pracować wasze łydki, sprowokujcie podopiecznego do takiego momentu w tempie danego chodu, że będziecie mieli wrażenie, że jeszcze jeden krok i wierzchowiec przejdzie do niższego chodu. Sprowokujcie to dosiadem (trzymanie powierzchni przód/tył) i powtarzanymi ale krótkimi przyciągnięciami wodzy. Kiedy poczujecie, że ruch konia jest na granicy przejścia, to nie odpuszczajcie sygnałów zwalniających (w żadnym momencie nie wolno ich odpuścić), tylko wyegzekwujcie utrzymanie danego ruchu pukając swoimi łydkami w boki waszego podopiecznego.

Pozostaje do omówienia praca jeźdźca biodrami. Jeżeli górną krawędź „płaszczyzny przód/tył” mamy na wysokości swoich ramion a dolną przy samej ziemi, to nasze biodra podczas siedzenia w siodle znajdują się mniej więcej w połowie jej długości. Wyobraźcie sobie teraz, że ową powierzchnią chcecie odzwierciedlić ruch konia. Powinna ona wówczas huśtać się jak wahadło. Ramiona wraz z górną krawędzią płaszczyzny są punktem zawieszenia wahadła. Dolna krawędź płaszczyzny to ruch konia od zadu. To tam powinien być najobszerniejszy ruch. Zaś biodra jeźdźca powinny pracować – podążać za ruchem środkowej części wahadła. Wcale więc ruch bioder jeźdźca nie powinien być bardzo obszerny. Zbyt obszerny ruch bioder może świadczyć o tym, że „powierzchnia przód/tył” wcale się nie huśta jak wahadło, tylko jeździec pcha biodrami oporną i pochyloną powierzchnię. Lub też bezwolnie podąża za powierzchnią pochyloną i zbyt rozpędzoną, taką ratującą się przed upadkiem. Do tego wszystkiego biodra jeźdźca są pomocą, która owszem podąża za ruchem środkowej części wahadła, ale najpierw powinna określić, jak mocno owe wahadło może się rozhuśtać. Inaczej mówiąc, wyznaczamy granice huśtania mówiąc: „będę „przesuwać” biodra do tego momentu i ani kawałek dalej”. W ten sposób jeździec informuje swojego wierzchowca o tym, jak długie kroki powinien stawiać podczas marszu i w jakim rytmie. Odrobinę inaczej ma się sprawa podczas kłusa anglezowanego – w tym przypadku tempo w jakim podnosimy się z siodła i w nie przysiadamy, określa zakres w jakim ma się huśtać wahadło - czyli określa tempo i rytm kroków konia.


Cytaty - pisownia oryginalna.

Posty do moich blogów piszę przy wsparciu patronów. Trochę więcej piszę o tym tutaj. Gdyby ktoś miał ochotę dołączyć do grona patronów i mnie wesprzeć to zapraszam i dziękuję.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...